piątek, 16 marca 2012

Małżeństwo

Jedna mała chwila, jedno spojrzenie, jedna uwaga potrafi zmienić nasze życie. Wywrócić je do góry nogami. Sielankę zamienić w piekło. Tak było w moim przypadku.

Podskakując biegłam przez las. Było ciepło i słonecznie. Wracałam od Wiedźmy. Włosy pachniały mi dymem z palonych ziół. Jakże byłam beztroska, naiwna, niczego nie podejrzewająca. W drzwiach dworu stał mój ojciec. Czekał za mną. Był zły. W ręce trzymał szeroki, skórzany pas. Pytał mnie skąd wracam. Skłamałam, że z lasu. Może nie skłamałam, ale nie powiedziałam całej prawdy. Ojciec doskonale wiedział gdzie byłam. Macocha mnie widziała. Widziała mnie jak szła nad rzekę i skróciła sobie drogę idąc przez las. Poczułam się zdradzona. Zawiedziona. Ojciec zamierzył się pasem. Chciał mnie uderzyć. Nigdy nie widziałam go tak wściekłego. Stałam i patrzyłam jak szybkim ruchem przerzuca pas przez ramię. Nawet nie drgnęłam. Stałam i patrzyłam na niego. Spodziewał się chyba, że zacznę płakać, uciekać, bronić się. A ja stałam i patrzyłam hardo prosto w jego oczy. Tego się nie spodziewał.





- Moja matka w grobie się przewraca.

Bezchmurne niebo przecięła błyskawica i w ułamku sekundy zrobiło się niemalże czarno na dworze. Ojciec stał patrząc na mnie bezradnie i widziałam, że walczy sam ze sobą. Nie uderzył mnie.

- Jutro przyjeżdża twój przyszły mąż. Pojutrze zaręczyny, za trzy miesiące ślub. Nie interesuje mnie czy ci się podoba, czy nie. Wychodzisz za mąż.

Pierwszy tydzień przepłakałam. Nie jadłam, nie spałam, nie wychodziłam ze swojej komnaty. W zasadzie nie żyłam. Chciałam umrzeć. Mój przyszły mąż jawił mi się jako obślizły, brudny, cuchnący, odrażający starzec. Miał trzydzieści pięć lat. Był ponad dwa razy starszy ode mnie.

Ślub był wielkim wydarzeniem towarzyskim. Zjechało pół Polski. Kiedy modliłam się w kościele podczas uroczystej mszy, prosiłam Panienkę Przenajświętszą, żeby zlitowała się nade mną i zabrała do siebie albo mnie, albo mojego męża. Nie wysłuchała mnie. Nigdy mnie nie wysłuchała. Ani ona, ani jej syn. Nigdy.

Moje małżeństwo, pierwsze i jedyne, nie należało do udanych. Zostałam zmuszona do zamążpójścia przez macochę i ojca. Nie mam im tego za złe. Miałam już siedemnaście lat, czas najwyższy na założenie rodziny i rodzenie dzieci. Poza tym przecież nie mogli wiedzieć, że mój mąż, Michał, będzie traktował mnie gorzej niż swoje psy myśliwskie, bił i podtapiał w rzece. Nie wiem dlaczego stał się tak bardzo agresywny względem mnie. Może dlatego, że zawsze miałam swoje zdanie, może dlatego, że byłam dużo młodsza i słabsza, może dlatego, że byłam od niego inteligentniejsza.

Kiedy wychodziłam z rodzinnego domu, czułam jakbym była z niego wyrzucana. Wsiadając do powozu zobaczyłam moją macochę z triumfującym uśmiechem na twarzy. Wyciągnęłam palec i wskazałam na nią. Głośno i wyraźnie powiedziałam „rozszarpią cię moje wilki”. Nic więcej. Wszyscy, którzy słyszeli moją klątwę wzięli ją za głupi żart. Ale ja nie żartowałam. Moja macocha o tym wiedziała.

Po kilku latach gehenny miałam serdecznie dosyć. Wstydziłam się powiedzieć ojcu, że mój mąż znęca się nade mną, zarzucając mi wciąż i wciąż moją bezpłodność. Przecież Michał był synem jego najlepszego przyjaciela. Nie wiem czy by mi uwierzył. Mógłby pomyśleć, że zmyślam, bo chcę wrócić do domu. Chciałam, bardzo chciałam, wrócić do domu. Byłam jednak świadoma, że jest to niemożliwe.

Pewnego słonecznego dnia, zbierając zioła przy brzegu rzeki, nie zauważyłam, że ktoś mnie obserwuje. Zasłoniłam oczy ręką, bo słońce mnie oślepiło. Wyprostowałam się i zobaczyłam mojego brata Jana. Wrócił ze szkół. Zmężniał, wydoroślał. Miejsce złotych loczków zajęły ciemne włosy. Aż mi łzy stanęły z radości w oczach na jego widok.

Biegłam w jego kierunku wyciągając ramiona. Przynajmniej próbowałam biec. Długa suknia zaczepiała się o wysokie chwasty, a i nie wyleczone skutki ostatniego pobicia przez mojego męża nie ułatwiały zadania. Byłam już do tego tak przyzwyczajona, że nawet nie pomyślałam, że Jan może na to zwrócić uwagę. Jan stanął jak wryty i patrzył na mnie. Kiedy wreszcie udało mi się do niego dotrzeć, chwycił mnie za brodę i dokładnie obejrzał moją twarz. Widziałam jak napina mięśnie, a na jego twarzy maluje się źle skrywana furia.

- Pakujesz się waćpani.
- Janie, to nic… tak się cieszę, że jesteś.
- Jedziemy do wiedźmy. Ale najsampierw mam ważną dysputę z twoim mężem.

Jan długo rozmawiał z Michałem. Kiedy Jan wychodził z jego komnaty widziałam jak mój mąż usiłuje podnieść się z podłogi i zbiera z niej swoje zęby. Kowal będzie miał mniej roboty. Po chwili jednak zreflektowałam się, że za to zapłacę. Że teraz Michał w zemście pobije mnie tak, że mogę tego nie przeżyć. Jednak tak się nie stało.

Kiedy dojechaliśmy do dworu mojego ojca, Jan zamiast przywitać się z rodziną, pogalopował po wiedźmę. Kiedy ojciec mnie zobaczył, struchlał.

- Przecież o to ci chodziło. Miał mnie utemperować. Zrobił to.
- Nigdy… ja, nigdy…
- Nigdy ci tego nie wybaczę. Moja matka też.

Wiedźma dała mi naparu z ziół. Zrobiła mi okłady na sińce. Gładziła mnie po głowie, szeptała modlitwy, czy zaklęcia, a mnie było tak dobrze. Michał nie przeżył kolejnej nocy. Powiesił się w stodole. Ludzie z czeladnej opowiadali, że dookoła stodoły stały wilki. Gdyby się nie powiesił, to by go rozszarpały. I tak nie miał szans. Wiem, że to były moje wilki. Wiedźma kazała im zapłacić za moją krzywdę.

Następnego dnia dowiedziałam się, że zostałam wdową. Miałam dwadzieścia dwa lata, piękny majątek, dużo lasów, rzekę, dwa jeziora i osiem wsi. I byłam wolna.

26 komentarzy:

  1. Chyba znielubilas ostatnio nas, facetow. :-(((

    OdpowiedzUsuń
  2. Jednak Panienka Przenajświętsza posłuchała i zlitowała się. Trochę później niż były prośby ale jednak...:)
    Nieźle, nieźle. Ciekawe co jeszcze wydarzy się w życiu Panny z Wilka ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Łał, no co tutaj sie jeszcze może wydarzyć.Czekamy,czekamy zapowaiada sie ....no czego się spodziewałm.Dla Ciebie to normalka.Burza akcji i emocji.Pozdrawiam
    Jagoda

    OdpowiedzUsuń
  4. He he he... Się gęba mi śmieje he he he...
    Bez komentarza! :D :) ;)

    Pozdrawiam!

    Nie dziewczyna.

    OdpowiedzUsuń
  5. Łaaaaał.
    Chwilowo tyle jestem w stanie powiedzieć.
    I niecierpliwie czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  6. WoW Klepsi!!!! Chodz nie sadze, ze to Kaske utemperowalo raczej bedzie twardsza:)Twarda kobieta w tamtych czasach nie miala latwo

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniale, coś jak z bajki :) Czekam cierpliwie na więcej. Lubię takie opowieści w starym stylu:).
    Pozdrawiam
    Monia

    OdpowiedzUsuń
  8. O tak... tego mi bylo trzeba...

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku! Jest nowe opowiadanie i to wczesniej niz sie spodziewalam! A jednak Katarzyna, swietnie! Czekam niecierpliwiej na dalszy ciag, chyba sie uzaleznie od tego bloga! :) Agata

    OdpowiedzUsuń
  10. :) Lubię opowieści z magią, może dlatego, że tak jej niewiele w życiu:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Potrzebna jest główna bohaterka (wręcz mam manię na tym punkcie), ciekawa opowieść i już jestem uzależniona Klepsydro ;)
    Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy...

    Pozdrawiam

    Małolata

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeszcze cierpię, jeszcze myślę o Antoninie....Potrzebuję czasu.....:D.....

    OdpowiedzUsuń
  13. chce więcej, muszę dostać..
    kiedy kolejny wpis.??

    to jest tak szalenie wciągające czekałam na to opowiadanie od kiedy pojawiło się pierwszy raz :D

    OdpowiedzUsuń
  14. ja to juz kiedys gdzies czytalam...cale opowiadanie...
    napisz klepsydro czy to w ogole mozliwe? no chyba, ze jakas ksiazka lub ebook...bo wydaje mi sie az za bardzo znajoma fabula
    papa Olka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zarzucasz mi plagiat. Nigdy nie pisałam na podobne tematy, a i takich książek nie czytałam. Ktoś pewnie coś napisał w tym tonie. Niestety nie mam pojęcia kto i jaki ma tytuł dzieło.

      Usuń
    2. Margit Sandemo - "Saga o Ludziach Lodu" - genialna saga. A Twoje opowiadanie wydaje mi się, że ma podobną atmosferę. :)

      Usuń
  15. Opowiadanie magiczne ale czekanie upiorne!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też brakuje pisania, ale nie wyrabiam się z czasem :)

      Usuń
  16. A ja teraz dopiero się zorientowałam, że jest kontynuacja:)) Myślałam, że sobie dłuższy urlop zrobisz:) Cieszę się bardzo i tradycyjnie oczekuję kolejnych rozdziałów:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Czekam na ciąg dalszy i każdego dnia zaglądam niecierpliwie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Klespsydro może starczy tych tortur ? Czekamy już tydzień - czekam z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
  19. Oj, Klepsi, napisz cos, bo juz mi sie proszki na cierpliwosc koncza...:-)

    OdpowiedzUsuń
  20. oj tak czekamy

    OdpowiedzUsuń
  21. 33 year-old VP Accounting Oates Ertelt, hailing from Listowel enjoys watching movies like "Awakening, The" and Fishing. Took a trip to Teide National Park and drives a Duesenberg SJ Roadster. Nazwa domeny

    OdpowiedzUsuń

Ludziska! Podpisywać się, bo nie lubię gadać z Anonimami!
Przepraszam za konieczność weryfikacji obrazkowej, ale bez tego dostaję dziennie 50 komentarzy spamowych.