Aleksander nie potrafił mi wyjaśnić dlaczego tak w zasadzie Jasność i Ubu porwali go z chaty wiedźmy. Może raczej nie chciał. Jasność swoje przypuszczenia co do kresu naszych dni oparła na układzie planet. W najdłuższą noc roku, czyli w moje urodziny planety miały ustawić się idealnie w linii prostej. I wtedy… no właśnie nikt nie był w stanie określić co niby wtedy miałoby się stać. Jak widać nic się nie stało.
Wiedźma miała rację. Przeznaczenie nie istnieje. Z drugiej
jednak strony jeżeli nie ma żadnego planu, który nami steruje, to dlaczego w
ogóle się narodziliśmy? W dodatku nasze moce są różne, a uzupełniające się.
Paradoksalnie Aleksander, ten, który daje życie i włada narodzinami, pokochał z
wzajemnością tą, która to życie odbiera.
Przewracałam karty księgi starając się doszukać
odpowiedzi. Znalazłam małą wzmiankę, która wyraźnie określała termin nadejścia
tego legendarnego czasu. Zdanie było wyrwane z kontekstu, ale wyraźnie mówiło: „Czas nadejdzie gdy wszyscy będziecie gotowi
na to co ma nadejść”. No właśnie. Tylko co ma nadejść? I skąd mam wiedzieć,
czy jestem już gotowa, jak nie wiem na co.
- To co teraz?
- Nie wiem.
Bez sensu było siedzieć i czekać nie wiadomo na co.
Aleksander kupił piękny dwór. Nie byłam tak do końca przekonana czy dobrze robimy.
Może powinniśmy odszukać Jasność i Ubu? Może, może, może… powinniśmy… musimy…
Mieliśmy już tego dosyć. Wciąż robiliśmy coś, bo tak należało, a nie bo
chcieliśmy to zrobić. A my chcieliśmy tak po prostu żyć. Zapomnieć kim naprawdę
jesteśmy i być zwykłymi ludźmi. Jak to mówił Aleksander „pobawić się w dom”. W
końcu mieliśmy taką możliwość.
Osiedliśmy na stałe. Zaprzyjaźniliśmy się z sąsiadami.
Było nam dobrze. Nie przewidzieliśmy jednak, że kiedy nastanie spokój, cisza,
odprężenie zaczniemy sami czegoś szukać. Szukać czegoś nienazwanego. Nie
pomyśleliśmy, że zacznie brakować nam tej adrenaliny, tego dreszczyku emocji.
Oboje reprezentowaliśmy bardzo silne osobowości. Niespożytą
energię nie potrafiliśmy skierować na konkretne tory. Nie potrafiliśmy poradzić
sobie z wolnością. Zaczęliśmy atakować samych siebie. Początkowo były to
drobne, nic nie znaczące sprzeczki. Drobne sprzeczki przeradzały się w długie
dni fochów. Moich fochów. Milczałam, zachowywałam spokój, a w żyłach płynęła mi
ciekła lawa. Aleksander o tym wiedział i czasem dla żartów, czasem z nudów,
czasem, żeby rozładować napiętą atmosferę doprowadzał do wybuchu. Wiedział, że
potrafi nade mną zapanować. Był silniejszy i zdawałam sobie z tego sprawę.
Czasem jego drwiący, kpiący śmiech doprowadzał mnie do furii. Gdzieś w
zakamarkach mojej mrocznej duszy rodziła się nienawiść.
Zaczęliśmy się od siebie oddalać. Pewnego dnia
uświadomiłam sobie, że to nam było przeznaczone. Gdzieś zapisane w gwiazdach.
Musiałam znienawidzić Aleksandra, by mieć siłę kiedyś go unicestwić. Musiałam
odejść. Kolejny raz. Zdałam sobie sprawę, że tylko dobre wspomnienia i resztki
miłości jaką darzyłam Aleksandra są w stanie uchronić go przede mną samą.
Tym razem nie uciekałam bez sensu w środku nocy, bez słowa
wyjaśnienia. Powiedziałam o swoich planach Aleksandrowi. Spodziewałam się, że
będzie starał się mnie zatrzymać, że wyśmieje moje obawy. Myliłam się.
Zrozumiał. Zrozumiał i zgodził się ze mną. Pierwszy raz od bardzo dawna
rozmawialiśmy bez złości, bez głupich przytyków, bez kpin. Jak dobrzy
przyjaciele. Oboje nie byliśmy jeszcze gotowi na to legendarne nieznane, które
miało nadejść.
Londyn przywitał mnie deszczem…
nareszcie, strasznie sie stęskniłam :D
OdpowiedzUsuńWidzę, że już Cię spionizowało ;) Witaj po przerwie.
OdpowiedzUsuńwreszcie :) Dzięki :)
OdpowiedzUsuńKobietaKlasyczna_9
No jeśli to oznacza, że łapiesz pion to cieszy mnie to o wiele bardziej niż nowy odcinek :)
OdpowiedzUsuńOlena
Opowieść zrobiła zwrot...
OdpowiedzUsuńDziękuję!!! i za gratulacje i za to, ze bywasz u mnie mimu burz, wichrów i innych zawirowań życiowych!
Klepsydro - litości - wracaj do pionu , minęły 2 tygodnie a tu cisza ?
OdpowiedzUsuńDzien dobry, co u Kaski z Morawinskich bo juz prawie polowa lipca a tu cisza .... a tak sie dobrze cztalo
OdpowiedzUsuńPozdrawiam agawa