niedziela, 24 czerwca 2012

Stagnacja




Aleksander nie potrafił mi wyjaśnić dlaczego tak w zasadzie Jasność i Ubu porwali go z chaty wiedźmy. Może raczej nie chciał. Jasność swoje przypuszczenia co do kresu naszych dni oparła na układzie planet. W najdłuższą noc roku, czyli w moje urodziny planety miały ustawić się idealnie w linii prostej. I wtedy… no właśnie nikt nie był w stanie określić co niby wtedy miałoby się stać. Jak widać nic się nie stało.

Wiedźma miała rację. Przeznaczenie nie istnieje. Z drugiej jednak strony jeżeli nie ma żadnego planu, który nami steruje, to dlaczego w ogóle się narodziliśmy? W dodatku nasze moce są różne, a uzupełniające się. Paradoksalnie Aleksander, ten, który daje życie i włada narodzinami, pokochał z wzajemnością tą, która to życie odbiera.

Przewracałam karty księgi starając się doszukać odpowiedzi. Znalazłam małą wzmiankę, która wyraźnie określała termin nadejścia tego legendarnego czasu. Zdanie było wyrwane z kontekstu, ale wyraźnie mówiło: „Czas nadejdzie gdy wszyscy będziecie gotowi na to co ma nadejść”. No właśnie. Tylko co ma nadejść? I skąd mam wiedzieć, czy jestem już gotowa, jak nie wiem na co.

- To co teraz?
- Nie wiem.

Bez sensu było siedzieć i czekać nie wiadomo na co. Aleksander kupił piękny dwór. Nie byłam tak do końca przekonana czy dobrze robimy. Może powinniśmy odszukać Jasność i Ubu? Może, może, może… powinniśmy… musimy… Mieliśmy już tego dosyć. Wciąż robiliśmy coś, bo tak należało, a nie bo chcieliśmy to zrobić. A my chcieliśmy tak po prostu żyć. Zapomnieć kim naprawdę jesteśmy i być zwykłymi ludźmi. Jak to mówił Aleksander „pobawić się w dom”. W końcu mieliśmy taką możliwość.

Osiedliśmy na stałe. Zaprzyjaźniliśmy się z sąsiadami. Było nam dobrze. Nie przewidzieliśmy jednak, że kiedy nastanie spokój, cisza, odprężenie zaczniemy sami czegoś szukać. Szukać czegoś nienazwanego. Nie pomyśleliśmy, że zacznie brakować nam tej adrenaliny, tego dreszczyku emocji.

Oboje reprezentowaliśmy bardzo silne osobowości. Niespożytą energię nie potrafiliśmy skierować na konkretne tory. Nie potrafiliśmy poradzić sobie z wolnością. Zaczęliśmy atakować samych siebie. Początkowo były to drobne, nic nie znaczące sprzeczki. Drobne sprzeczki przeradzały się w długie dni fochów. Moich fochów. Milczałam, zachowywałam spokój, a w żyłach płynęła mi ciekła lawa. Aleksander o tym wiedział i czasem dla żartów, czasem z nudów, czasem, żeby rozładować napiętą atmosferę doprowadzał do wybuchu. Wiedział, że potrafi nade mną zapanować. Był silniejszy i zdawałam sobie z tego sprawę. Czasem jego drwiący, kpiący śmiech doprowadzał mnie do furii. Gdzieś w zakamarkach mojej mrocznej duszy rodziła się nienawiść.

Zaczęliśmy się od siebie oddalać. Pewnego dnia uświadomiłam sobie, że to nam było przeznaczone. Gdzieś zapisane w gwiazdach. Musiałam znienawidzić Aleksandra, by mieć siłę kiedyś go unicestwić. Musiałam odejść. Kolejny raz. Zdałam sobie sprawę, że tylko dobre wspomnienia i resztki miłości jaką darzyłam Aleksandra są w stanie uchronić go przede mną samą.

Tym razem nie uciekałam bez sensu w środku nocy, bez słowa wyjaśnienia. Powiedziałam o swoich planach Aleksandrowi. Spodziewałam się, że będzie starał się mnie zatrzymać, że wyśmieje moje obawy. Myliłam się. Zrozumiał. Zrozumiał i zgodził się ze mną. Pierwszy raz od bardzo dawna rozmawialiśmy bez złości, bez głupich przytyków, bez kpin. Jak dobrzy przyjaciele. Oboje nie byliśmy jeszcze gotowi na to legendarne nieznane, które miało nadejść.

Londyn przywitał mnie deszczem…

7 komentarzy:

  1. nareszcie, strasznie sie stęskniłam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że już Cię spionizowało ;) Witaj po przerwie.

    OdpowiedzUsuń
  3. wreszcie :) Dzięki :)
    KobietaKlasyczna_9

    OdpowiedzUsuń
  4. No jeśli to oznacza, że łapiesz pion to cieszy mnie to o wiele bardziej niż nowy odcinek :)

    Olena

    OdpowiedzUsuń
  5. Opowieść zrobiła zwrot...

    Dziękuję!!! i za gratulacje i za to, ze bywasz u mnie mimu burz, wichrów i innych zawirowań życiowych!

    OdpowiedzUsuń
  6. Klepsydro - litości - wracaj do pionu , minęły 2 tygodnie a tu cisza ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzien dobry, co u Kaski z Morawinskich bo juz prawie polowa lipca a tu cisza .... a tak sie dobrze cztalo
    Pozdrawiam agawa

    OdpowiedzUsuń

Ludziska! Podpisywać się, bo nie lubię gadać z Anonimami!
Przepraszam za konieczność weryfikacji obrazkowej, ale bez tego dostaję dziennie 50 komentarzy spamowych.