Mój ulubiony fragment i trudny, cholera, jak trudny... - od 1:44 :)
Wędrując przez całą Europę i zmierzając do domu, tego
prawdziwego domu, tego mojego domu, tego domu, za którym tęskniłam od
dziesiątek lat, znów rozpamiętywałam każdą chwilę jaką spędziłam z Aleksandrem.
Tęsknota rozrywała mnie na strzępy. Musiałam jednak z tym żyć. Żyć i iść dalej.
Chciałam zacząć wszystko od nowa. Dlatego postanowiłam wrócić do korzeni.
Łąka zalana słońcem. Zapach skoszonej trawy. Dalekie odgłosy
ludzi pracujących w polu. Śmiech dzieci kąpiących się w rzece. Tyle wspomnień.
Dobrych, ciepłych wspomnień. Od niepamiętnych czasów znów poczułam się
bezpieczna. Bezpieczna i beztroska. Znów poczułam się młoda dziewczyną, na
której nie ciąży klątwa. Taką zwykłą dziewczyną.
Rodzina mojego brata traktowała mnie po królewsku. Może
wpłynął na nich mój majątek, a może faktycznie mnie polubili. Aleksander
nauczył mnie, że muszę mieć co najmniej kilka dobrych kryjówek, w których są
ukryte ubrania i pieniądze. Zanim pojechałam do domu jedną z nich odwiedziłam.
Nie mogłam przecież pokazać się w łachmanach.
Eliza, jedna z prawnuczek Jana, piękne dziewczę, miała
wyjść za mąż. Widziała swojego przyszłego męża dwa razy. DWA RAZY! Zaraz
przypomniało mi się moje pierwsze małżeństwo. Niczego nie dałam po sobie
poznać. Eliza wydawała się szczęśliwa, ale bardzo wystraszona. Przed samym
ślubem pan młody wraz rodziną przyjechał do dworu omówić ostateczne
przygotowania. Postanowiłam się z nim rozmówić. Chciałam go wybadać, poznać,
sprawdzić kim naprawdę jest.
Młodzieniec nie był już takim młodzieńcem, bo dobijał
trzydziestki. Po ślubie miał odziedziczyć dworek swojego dziadka. Zupełnie jak
mój pierwszy mąż. Był zaskoczony, że chcę z nim porozmawiać, ale nie sprzeciwił
się. Wyszliśmy na spacer. Maciej, bo tak miał na imię, traktował mnie z góry. Prawił
komplementy, ale moich słów nie traktował poważnie. Słuchał moich wywodów jak
słodkiej paplaniny starej panny, bo za taką mnie uważał.
Kiedy doszliśmy do starej chaty za wsią, usiłował namówić
mnie do powrotu. Bał się. Starał się tego nie okazywać, ale dla mnie było to
oczywiste.
- Tu kiedyś mieszkała zielarka, wiedziałeś?
- Wiedźma. Wiedźma nie zielarka.
- Niech ci będzie. Wiedźma. Była bardzo mądrą i dobrą
kobietą.
- To była wiedźma!
- Tak. I była mądrą i dobrą kobietą. Widziałeś portret
ciemnowłosej kobiety w jadalni? Tej bardzo podobnej do mnie? Wiedźma jej wiele
nauczyła. Można nawet powiedzieć, że ją wychowała.
- Dlaczego mi to mówisz?
- Bo widzisz… Katarzyna z Morawińskich wiele z tego czego
nauczyła się od wiedźmy zdążyła przed śmiercią przekazać swoim następcom.
Maciej zaczął się śmiać. Oj jak bardzo się śmiać. Aż się
za brzuch trzymał. A ja wyczuwałam strach graniczący z histerią. Wykorzystałam
to.
Przy chacie wiedźmy mogłam pozwolić sobie o wiele więcej
nawet za dnia. Nie wiadomo skąd nadciągnęły granatowe chmury. Zrobiło się
ciemno niemalże jak w nocy. Z daleka słychać było pomruk burzy. Maciej przestał
się śmiać. Teraz patrzył na mnie z niedowierzaniem. Uśmiechnęłam się
najpiękniejszym z uśmiechów, aż mi było widać urokliwe dołeczki w policzkach i
słodkim głosikiem dodałam
- Jeżeli kiedykolwiek przyjdzie ci do głowy skrzywdzić
moją siostrzenicę, uderzyć ją, wyzwać, poniżyć albo w jakikolwiek sposób jej ubliżyć,
to ja będę o tym wiedzieć. I wtedy ze mną będziesz miał do czynienia. Zrozumiałeś
co mam na myśli?
Burza była coraz bliżej. Podmuchy wiatru wyły złowróżbnie,
a odgłosy gromów były coraz głośniejsze. Maciej stał oniemiały z wytrzeszczonymi
oczami wlepionymi we mnie i gorliwie przytakiwał.
- Tak! Tak jest, proszę pani.
- Cieszę się, że się zrozumieliśmy… A teraz odprowadź mnie
do domu. – Mój głosik nadal był słodki jak miód.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wyszło słońce,
a chmury się rozeszły. Kiedy doszliśmy do dworu nie było już śladu po burzy.
dom... chciałabym kiedyś, może za rok, może za pół, może za 10 lat - albo za 2 miesiące - mieć wreszcie swoje miejsce, ten Dom Wymarzony, gdzie będę mogła powiesić na ścianach rodzinne portrety, ulubione obrazy, dzwonki wietrzne i zdjęcia Kotów, gdzie będę mogła ustawić moje rośliny z pewnością, że przez lata jedyna zmiana miejsca, to ta wyłącznie w obrębie domu; gdzie będą stały moje meble, pamiętające jeszcze odcisk ciał Rodziców - Dom, do którego będę wracała jak zmęczony, ale szczęśliwy ptak do gniazda, z dalekiej drogi, z pracy, z wyjazdów..
OdpowiedzUsuńDom.. to jest marzenie, które rośnie we mnie jak potrzeba, którą muszę zaspokoić, żeby nie czuć, jak zżera mnie samotność.
Tak, Katarzyna też wiedziała zapewne, czym jest samotność..
Utwór jak utwór ale ten skrzypek....ehhhh:))))
OdpowiedzUsuńDroga Klepsydro . Od dosyc dawna czytam kolejne fragmety
OdpowiedzUsuńTwoich opowiadań. To że na każdy czekam z niecierpliwością to już norma . Ale dziś powaliłaś mnie na kolana . Połaczenie tekstu z ta muzyką,echhhhhhhhhhhh .
Szkoda że odtworzyłam muzykę dopiero po przeczytaniu tekstu . Pomimo to super . Polecam czytać i sluchać ..
A tak a propo .. czyj to utwór i kto grał ?Pozdrawaiam
Nieufna
To Dvorak i jego "Humoresqa". Facet napisał utwór dla żartu :)
UsuńNo i kto grał, zapomniałam dodać. To David Garrett. Niemiecki Amerykanin, albo Amerykański Niemiec jak kto woli. Podobnie do mnie ma dwunarodowych rodziców :).
UsuńNie wiem, czy bardziej wolę patrzeć, czy słuchać :)
UsuńZa drugim razem już tylko słuchałam i czytałam kolejny odcinek powieści :)
Pozdrawiam serdecznie autorkę...
Stała czytelniczka Izabela B.
Oj coś mi się zdaje, że będę musiała częściej wrzucać moje ulubione kawałki. Tak, tak moi drodzy, Klepsydra takiej muzyki słucha na co dzień. Tylko będę musiała wyszukiwać co przystojniejszych skrzypków :). Filharmonia Narodowa będzie mi dozgonnie wdzięczna :).
OdpowiedzUsuńFilharmonia?! Ba! Czytacze będą Ci wdzięczni:)))
Usuńdziękuję za miły początek weekendu! kolejny odcinek i jeszcze bonus prezent dla ucha i co rzadkie - oka! Pożyczam!!!
OdpowiedzUsuńja zawsze świetne :)
OdpowiedzUsuńPS. Podpisywać ale jak?
Wybierając profil "odpowiedz jako" zamiast Anonimowy, wybierasz Nazwa/Adres URL. W pole nazwa wpisujesz swój nick, czy imię, czy co chcesz. Pole Adres URL nie musisz wypełniać, chyba, że masz swój blog, czy stronę, wtedy wpisujesz tam adres. Zatwierdzasz. Koniec zabawy.
UsuńCzy grozby sa wlasciwym fundamentem dla malzenstwa i mogacej rozkwitnac milosci? Dla stworzenia DOMU, oazy ciepla, zaufania, jednosci? Nie popisala sie Twoja Katarzyna z Morawinskich. :-(
OdpowiedzUsuńChciałam przedstawić tu jej strach i zagubienie. Przypomniała sobie swoje pierwsze małżeństwo i to co przeszła. Wpadła w panikę i nie zapanowała nad swoimi emocjami. W pewien sposób ujawniła się i przez to będzie musiała znów uciekać, pomimo, że jest jej tam tak dobrze. Zaryzykowała, żeby chronić dziewczynę, w której zobaczyła samą siebie.
UsuńPodoba mi się, że zauważasz sprawy, które innym umknęły, bo skupiły się na samej groźbie :)