piątek, 27 kwietnia 2012

Dom





Mój ulubiony fragment i trudny, cholera, jak trudny... - od 1:44 :)



Wędrując przez całą Europę i zmierzając do domu, tego prawdziwego domu, tego mojego domu, tego domu, za którym tęskniłam od dziesiątek lat, znów rozpamiętywałam każdą chwilę jaką spędziłam z Aleksandrem. Tęsknota rozrywała mnie na strzępy. Musiałam jednak z tym żyć. Żyć i iść dalej. Chciałam zacząć wszystko od nowa. Dlatego postanowiłam wrócić do korzeni.

Łąka zalana słońcem. Zapach skoszonej trawy. Dalekie odgłosy ludzi pracujących w polu. Śmiech dzieci kąpiących się w rzece. Tyle wspomnień. Dobrych, ciepłych wspomnień. Od niepamiętnych czasów znów poczułam się bezpieczna. Bezpieczna i beztroska. Znów poczułam się młoda dziewczyną, na której nie ciąży klątwa. Taką zwykłą dziewczyną.

Rodzina mojego brata traktowała mnie po królewsku. Może wpłynął na nich mój majątek, a może faktycznie mnie polubili. Aleksander nauczył mnie, że muszę mieć co najmniej kilka dobrych kryjówek, w których są ukryte ubrania i pieniądze. Zanim pojechałam do domu jedną z nich odwiedziłam. Nie mogłam przecież pokazać się w łachmanach.

Eliza, jedna z prawnuczek Jana, piękne dziewczę, miała wyjść za mąż. Widziała swojego przyszłego męża dwa razy. DWA RAZY! Zaraz przypomniało mi się moje pierwsze małżeństwo. Niczego nie dałam po sobie poznać. Eliza wydawała się szczęśliwa, ale bardzo wystraszona. Przed samym ślubem pan młody wraz rodziną przyjechał do dworu omówić ostateczne przygotowania. Postanowiłam się z nim rozmówić. Chciałam go wybadać, poznać, sprawdzić kim naprawdę jest.

Młodzieniec nie był już takim młodzieńcem, bo dobijał trzydziestki. Po ślubie miał odziedziczyć dworek swojego dziadka. Zupełnie jak mój pierwszy mąż. Był zaskoczony, że chcę z nim porozmawiać, ale nie sprzeciwił się. Wyszliśmy na spacer. Maciej, bo tak miał na imię, traktował mnie z góry. Prawił komplementy, ale moich słów nie traktował poważnie. Słuchał moich wywodów jak słodkiej paplaniny starej panny, bo za taką mnie uważał.

Kiedy doszliśmy do starej chaty za wsią, usiłował namówić mnie do powrotu. Bał się. Starał się tego nie okazywać, ale dla mnie było to oczywiste.

- Tu kiedyś mieszkała zielarka, wiedziałeś?
- Wiedźma. Wiedźma nie zielarka.
- Niech ci będzie. Wiedźma. Była bardzo mądrą i dobrą kobietą.
- To była wiedźma!
- Tak. I była mądrą i dobrą kobietą. Widziałeś portret ciemnowłosej kobiety w jadalni? Tej bardzo podobnej do mnie? Wiedźma jej wiele nauczyła. Można nawet powiedzieć, że ją wychowała.
- Dlaczego mi to mówisz?
- Bo widzisz… Katarzyna z Morawińskich wiele z tego czego nauczyła się od wiedźmy zdążyła przed śmiercią przekazać swoim następcom.

Maciej zaczął się śmiać. Oj jak bardzo się śmiać. Aż się za brzuch trzymał. A ja wyczuwałam strach graniczący z histerią. Wykorzystałam to.

Przy chacie wiedźmy mogłam pozwolić sobie o wiele więcej nawet za dnia. Nie wiadomo skąd nadciągnęły granatowe chmury. Zrobiło się ciemno niemalże jak w nocy. Z daleka słychać było pomruk burzy. Maciej przestał się śmiać. Teraz patrzył na mnie z niedowierzaniem. Uśmiechnęłam się najpiękniejszym z uśmiechów, aż mi było widać urokliwe dołeczki w policzkach i słodkim głosikiem dodałam

- Jeżeli kiedykolwiek przyjdzie ci do głowy skrzywdzić moją siostrzenicę, uderzyć ją, wyzwać, poniżyć albo w jakikolwiek sposób jej ubliżyć, to ja będę o tym wiedzieć. I wtedy ze mną będziesz miał do czynienia. Zrozumiałeś co mam na myśli?

Burza była coraz bliżej. Podmuchy wiatru wyły złowróżbnie, a odgłosy gromów były coraz głośniejsze. Maciej stał oniemiały z wytrzeszczonymi oczami wlepionymi we mnie i gorliwie przytakiwał.

- Tak! Tak jest, proszę pani.
- Cieszę się, że się zrozumieliśmy… A teraz odprowadź mnie do domu. – Mój głosik nadal był słodki jak miód.

Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wyszło słońce, a chmury się rozeszły. Kiedy doszliśmy do dworu nie było już śladu po burzy.


13 komentarzy:

  1. dom... chciałabym kiedyś, może za rok, może za pół, może za 10 lat - albo za 2 miesiące - mieć wreszcie swoje miejsce, ten Dom Wymarzony, gdzie będę mogła powiesić na ścianach rodzinne portrety, ulubione obrazy, dzwonki wietrzne i zdjęcia Kotów, gdzie będę mogła ustawić moje rośliny z pewnością, że przez lata jedyna zmiana miejsca, to ta wyłącznie w obrębie domu; gdzie będą stały moje meble, pamiętające jeszcze odcisk ciał Rodziców - Dom, do którego będę wracała jak zmęczony, ale szczęśliwy ptak do gniazda, z dalekiej drogi, z pracy, z wyjazdów..
    Dom.. to jest marzenie, które rośnie we mnie jak potrzeba, którą muszę zaspokoić, żeby nie czuć, jak zżera mnie samotność.
    Tak, Katarzyna też wiedziała zapewne, czym jest samotność..

    OdpowiedzUsuń
  2. Utwór jak utwór ale ten skrzypek....ehhhh:))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Droga Klepsydro . Od dosyc dawna czytam kolejne fragmety
    Twoich opowiadań. To że na każdy czekam z niecierpliwością to już norma . Ale dziś powaliłaś mnie na kolana . Połaczenie tekstu z ta muzyką,echhhhhhhhhhhh .
    Szkoda że odtworzyłam muzykę dopiero po przeczytaniu tekstu . Pomimo to super . Polecam czytać i sluchać ..
    A tak a propo .. czyj to utwór i kto grał ?Pozdrawaiam
    Nieufna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Dvorak i jego "Humoresqa". Facet napisał utwór dla żartu :)

      Usuń
    2. No i kto grał, zapomniałam dodać. To David Garrett. Niemiecki Amerykanin, albo Amerykański Niemiec jak kto woli. Podobnie do mnie ma dwunarodowych rodziców :).

      Usuń
    3. Nie wiem, czy bardziej wolę patrzeć, czy słuchać :)
      Za drugim razem już tylko słuchałam i czytałam kolejny odcinek powieści :)
      Pozdrawiam serdecznie autorkę...
      Stała czytelniczka Izabela B.

      Usuń
  4. Oj coś mi się zdaje, że będę musiała częściej wrzucać moje ulubione kawałki. Tak, tak moi drodzy, Klepsydra takiej muzyki słucha na co dzień. Tylko będę musiała wyszukiwać co przystojniejszych skrzypków :). Filharmonia Narodowa będzie mi dozgonnie wdzięczna :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filharmonia?! Ba! Czytacze będą Ci wdzięczni:)))

      Usuń
  5. dziękuję za miły początek weekendu! kolejny odcinek i jeszcze bonus prezent dla ucha i co rzadkie - oka! Pożyczam!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. ja zawsze świetne :)
    PS. Podpisywać ale jak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybierając profil "odpowiedz jako" zamiast Anonimowy, wybierasz Nazwa/Adres URL. W pole nazwa wpisujesz swój nick, czy imię, czy co chcesz. Pole Adres URL nie musisz wypełniać, chyba, że masz swój blog, czy stronę, wtedy wpisujesz tam adres. Zatwierdzasz. Koniec zabawy.

      Usuń
  7. Czy grozby sa wlasciwym fundamentem dla malzenstwa i mogacej rozkwitnac milosci? Dla stworzenia DOMU, oazy ciepla, zaufania, jednosci? Nie popisala sie Twoja Katarzyna z Morawinskich. :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam przedstawić tu jej strach i zagubienie. Przypomniała sobie swoje pierwsze małżeństwo i to co przeszła. Wpadła w panikę i nie zapanowała nad swoimi emocjami. W pewien sposób ujawniła się i przez to będzie musiała znów uciekać, pomimo, że jest jej tam tak dobrze. Zaryzykowała, żeby chronić dziewczynę, w której zobaczyła samą siebie.
      Podoba mi się, że zauważasz sprawy, które innym umknęły, bo skupiły się na samej groźbie :)

      Usuń

Ludziska! Podpisywać się, bo nie lubię gadać z Anonimami!
Przepraszam za konieczność weryfikacji obrazkowej, ale bez tego dostaję dziennie 50 komentarzy spamowych.