poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Pytania

Pamiętam to uczucie paniki jakie mną zawładnęło. Paniki graniczącej z histerią. Strach, niedowierzanie, miliardy pytań. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odechciało mi się jeść. Musiałam sprawdzić miejsce gdzie rzezimieszek dźgnął mnie nożem. Zaczęłam nerwowo rozrywać suknię.


- Nic tam nie znajdziesz.
- Skoro umarłam, to dlaczego jeszcze żyję? Dlaczego się mnie nie boisz? Skąd wiedziałeś, że się obudzę? Kim ty jesteś?
- Powoli… Wszystko ci powiem… tylko się uspokój.
- Kim ty jesteś…?
- Mam na imię Aleksander. Swojego nazwiska nie znam. Wymyślam swoje nazwiska w zależności od potrzeb. Urodziłem się w czasach kiedy jeszcze nie liczono lat, a życiem rządziły słońce i księżyc. Moja matka umarła w połogu. Tak jak twoja. Wychowała mnie wiedźma. To ona mnie wezwała, żebym cię przygotował.
- Wiedźma cię wezwała…? To ile ona ma lat? Do czego masz mnie przygotować?
- Do życia. Jeżeli tak można to nazwać. Jest nas czworo. Ja urodziłem się pierwszy. Jestem dzieckiem brzasku. Najświatlejszy, najjaśniejszy, budzący do życia. Druga narodziła się Jasność. Pochodzi z Azji. Ona jest dzieckiem dnia. Rządzi nim. Trzeci narodził się Ubu. Przyszedł na świat w gorącej Afryce. Jest dzieckiem zmierzchu. Czarny jak węgiel sam nie wie na co się zdecydować. Czy chce być jasny jak dzień, czy ciemny jak noc. Ty jesteś ostatnia. Jesteś dzieckiem nocy. Będziesz rządzić nocą. Będziesz z nas najsilniejsza. Będziesz kojarzona ze strachem, przegraną, śmiercią. Ze złem. Tak zostało przepowiedziane. Kiedyś nas wszystkich zabijesz. Takie jest twoje przeznaczenie. Po to się narodziłaś.
- Co zrobię…? Kiedy to zrobię? I dlaczego?
- Jak nadejdzie czas. Wszyscy będziemy wiedzieć. Najpierw musisz się dużo nauczyć. A dlaczego… Nadejdzie kiedyś dzień, kiedy nie będziemy już potrzebni. Będziemy już zmęczeni tym życiem. Będziemy chcieli iść dalej. Wtedy nam pomożesz.
- A co ze mną? Zostanę sama?
- W momencie naszej śmierci przejmiesz moc całej czwórki. Będziesz miała wybór. Albo pójdziesz z nami, tylko ty masz moc samounicestwienia, albo zostaniesz.
- A po co w ogóle…
- Po co się narodziliśmy…? Tego nikt z nas nie wie. Nawet wiedźma. Przepowiednia mówi, że kiedy nadejdzie czas to się dowiemy.
- Mój brat… mój ojciec… mogę się z nimi spotkać…? Kiedyś, nie teraz…
- Dla nich zginęłaś w pożarze. Pojawisz się tam i co im powiesz? Jak wytłumaczysz, że żyjesz, że się nie starzejesz?
- Nawet się nie pożegnałam…
- Wiem… przykro mi…

Długi czas byłam otępiała nie bardzo wiedząc co o tym myśleć. W końcu moja wola życia zwyciężyła i zdrowy rozsądek zdecydował, że co ma być to i tak będzie niezależnie od tego czy będę płakać, czy się śmiać i żyć pełnią życia.

Aleksander nauczył mnie wszystkiego co sam potrafił. Wydawało mi się, że jestem dobrze wykształcona, przecież ukończyłam przyklasztorną szkołę dla panien. Tak… wydawało mi się to dobre określenie. Pokazał mi świat. Zjeździliśmy Europę wzdłuż i wszerz. Kolejny atak dżumy wygonił nas za ocean. Sama choroba nie była dla nas żadnym zagrożeniem. Problemem był nieludzki fetor.

Życie w Nowym Świecie było surowe. Surowi byli ludzie, którzy tam żyli. Bardzo wymagający, ciężko pracujący, bogobojni i tępi. Wszędzie węszyli spiski diabła i czarownic. W niektórych miastach głośny śmiech był surowo zakazany. Głośno wolno było tylko się modlić.

Jednym z takich miejsc było Salem. Chcieliśmy osiedlić się tam z Aleksandrem na dłużej. Wspólne życie zbliżyło nas do siebie. Aleksander z nauczyciela z biegiem czasu zmienił się w przyjaciela, a następnie w kochanka. Pobraliśmy się jeszcze w Europie. W małym, wiejskim kościółku, gdzie mszę odprawił na wpół głuchy i na wpół ślepy ksiądz. Siłą powstrzymywałam się stojąc przy ołtarzu, żeby nie chichotać. Aleksander też walczył mężnie z własnym poczuciem humoru.

To Aleksander pokazał mi, że moja płeć nie ma żadnego znaczenia jeżeli chodzi o przyswajanie wiedzy. To on nauczył mnie walczyć o swoje. Szanował mnie jako człowieka.

Nie mogłam wedrzeć się do jego głowy, żeby zobaczyć o czym myśli, był zbyt silny. Jednak kiedy spał nie miał już takiej mocy. Mogłam zobaczyć jego sny. Często o mnie śnił.

Kochałam go bardziej niż samą siebie. Zdawałam sobie sprawę, że nie będę potrafiła go zabić kiedy nadejdzie czas. Chyba właśnie dlatego miłość pomiędzy kimkolwiek z naszej czwórki była surowo zakazana. Sprzeciwiliśmy się temu. Złamaliśmy zasady. Uznaliśmy, że mamy taką moc, że nikt się nam nie sprzeciwi. Nikt nas nie rozłączy. Nikt nie będzie śmiał. Jakże naiwni byliśmy.


9 komentarzy:

  1. Noooooooo to mnie zaskoczylas. Kopara mi opadla. Ja myslalam, ze to takie magiczne 'pitu pitu' bedzie, a tu prosze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zadziorek, tak szczerze to, to jest "pitu, pitu" z magią w tle :)

      Usuń
    2. A co Ty tam wiesz :). Pisz a nie :)

      Usuń
  2. C jak Cholera, zapomnialam, ze musisz zatwierdzic i dwa razy to samo napisalam, wybierz jedno :)

    OdpowiedzUsuń
  3. SUPER!! Wrocilas do Nas :-))

    OdpowiedzUsuń
  4. To się porobiło. 3 dni bez kompa a tu taka checa. Nic dodać nic ująć. Och i ach. :D

    Nie dziewczyna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wołałeś o cokolwiek, więc mówisz - masz :) Ze mną jak z dzieckiem - za rączkę i do baru...

      Usuń
  5. no to mnie załatwiłaś... już nie mogę się doczekać dalszego ciągu :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. załatwiłaś mnie..., tego się nie spodziewałam! już nie mogę się doczekać dalszego ciągu...

    OdpowiedzUsuń

Ludziska! Podpisywać się, bo nie lubię gadać z Anonimami!
Przepraszam za konieczność weryfikacji obrazkowej, ale bez tego dostaję dziennie 50 komentarzy spamowych.