Miał być dziś kolejny odcinek. Miał. Do jutra Starszy musi zdać deklarację maturalną, więc musieliśmy przysiąść nad tematami z polaka.
Obecnie patatajam ze Skrzetuskim, kupuję rękawiczki u Wokulskiego, miotam się po celi razem z Gustawem, odpierdalam wielką improwizację, popełniam zbrodnię z Dostojewskim, latam po Moskwie w samych kalesonach z ikoną zawieszoną na szyi, leczę dżumę albo na nią zapadam, sama już nie wiem, po czym słucham spowiedzi Herberta w pierdlu.
Sami rozumiecie. Nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiona jestem!
Klepsydro.... tylko spokój może Cię uratować :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Aleczka
Spokojnie. Jestem maturzystką. I nie wiedziałam, że wybranie tematu maturalnego może być takim problemem... i to dla matki syna, który tę pracę będzie pisał... Nie za bardzo się w to angażujesz? Zresztą czas na zmianę tematu jest do 7 lutego...
OdpowiedzUsuńA gdzieś Ty doczytała, że to był problem? To było fajne. Mój syn jest ścisły i jego rozszerzone matematyki, fizyki i geografie mnie nie kręcą i tego się nie tykam, bo to oczywiste. Ale przyjemnie mi było pomóc mu w doborze prostego tematu z polaka. Ile przy tym wspomnień, rozmów, śmiechu. Ja tak nie miałam, więc cieszy mnie to jak podróż na księżyc, kiedy mój syn prosi mnie o pomoc w czymkolwiek. To mnie wręcz nobilituje, bo jest człowiekiem bardzo samodzielnym, powiedziałabym za bardzo. Cieszy mnie to aż tak bardzo, że podzieliłam się tym z Wami :)
UsuńNo chyba że tak :) Już się zaniepokoiłam bo pamiętam jak moja matula siedziała z moją siostrą i przy przygotowaniach do matury i o zgrozo na studiach... I wyrosła na pannę która jeśli miała z czymś problem to rozglądała się bezradnie dookoła aby znależć kogoś kto za nią odwali robotę. I choć jej równieśnicy mają juz co wpisać w CV w rubryce "Doświadczenie zawodowe" tak ona nie pracuje bo... "Nie musi"... Ale jak Twój Starszy jest samodzielny to raczej nie grozi mu takie rozmemłanie i to rzeczywiście nobilitacja bo mógł poprosić koleżankę z klasy a poprosił Ciebie :)
UsuńPowiem Ci, że mój syn już ma co wpisać w rubryce "doświadczenie zawodowe" i to od dwóch lat. A nie zapominajmy, że miesiąc temu skończył 17 lat :)
UsuńKlepsi - spokój! - nie Ty zdajesz maturę tylko syn -- Niech sam coś wymyśli. Coś niebanalnego , nie oklepanego. Moje dzieci zdawały maturę 3 i 4 lata temu - córka humanistka to wiadomo, że żaden problem, ale syn umysł ścisły ale obyło się to bez stresów i wariacji. Matury "poszły" im świetnie. Podsunę temat np. "Muzyka w literaturze... ". Rudy Lis :)
OdpowiedzUsuńOMG ... 1 wrzesnia moja corka poszla do przedszkola i mialam stres jakby mature zdawala .... az strach pomyslec co przede mna jeszcze ;-)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za maturzyste ;-)
aga
Ja cie Klepsydro pociesze. Mam w domu 2 maturzystow. To dopiero jest jazda... Obaj zdali juz deklaracje. Nie wiedza co beda studiowac i czy w ogole taki wysilek podejma. Ale mature nakazalam im zdac coby w przyszlosci sobie nie pluli, ze chcac poglebiac wiedze na uniwerku nie maja stosownego papierka.
OdpowiedzUsuńPzdr jovanna
Kiedyś podsłuchałam rozmowę moich dzieci - wtedy 6 i 15 lat. Młodszy stwierdził, że nie pójdzie na studia, nawet matura mu niepotrzebna, bo on chce być muzykiem albo gościem co jeździ śmieciarką (!!!). Starszy na to stwierdził - możesz być nawet szambonurkiem, a mama i tak będzie wymagać od ciebie studiów, więc radzę ci dobrze przemyśleć co jest dla ciebie lepsze - uczenie się i studia, czy nieuczenie się i wściekła mama...
Usuńa Annuszka już rozlała olej..;) przepadło!
OdpowiedzUsuń:D aż mnie się przypomniała moja matura... stara dobra matureńka z opowiadaniem na kilka stron... ach te wspomnienia
OdpowiedzUsuńO Matuchno.. to widzę siebie za rok z moja maturzystką....
OdpowiedzUsuńAle matura dzisiejsza, jak słyszałem - śmiechu warta?
OdpowiedzUsuńJa też pamiętam swoją, ale największy ubaw miałam jak mój chłopak (obecnie mąż) poprosił mnie o pomoc przy maturze. O tak to było śmiechu i zabawy co nie miara :). Stres też był, jak już przyszło co do czego. Pamiętam jak jego rodzice się denerwowali, ale nie wiem czy maturą czy tym, że tak dużo czasu ze sobą spędzaliśmy ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monia
..a tego zaje....go smoka w kuchni widziałaś? [syn nie pytał o tabletki z napisem "LSD"?]
OdpowiedzUsuńZnam dowcip:
UsuńDziś na obiad mama ugotowała grzyby. Pół godziny po obiedzie całą rodziną łapaliśmy smoka na ogródku, bo nam deptał trawę.
Złośliwiec. Wiesz za co wyleciałam lotem koszącym wiadomo skąd :)