Adam więcej się nie pokazał. Dwa dni później zadzwonił i
tylko poinformował, że wraca do domu. Mateuszowi było chyba przykro, ale wolał
nie rozmawiać na ten temat z Magdaleną, żeby jej nie prowokować.
Magdalena, która wyrobiła w sobie odruch tłumienia
jakichkolwiek emocji dla własnego bezpieczeństwa, a czasem dla bezpieczeństwa
kilkuset osób na pokładzie, stwierdziła z wielkim zaskoczeniem, że ten atak
agresji, na który sobie pozwoliła dobrze jej zrobił. Był oczyszczający. Niczym
burza, która zmienia duszne i parne powietrze na krystalicznie czyste i
rześkie.
Sama zastanawiała się czy to dobre samopoczucie było
wywołane tym odreagowaniem, czy może jednak powodem był Ethan, który adorował
ją do bólu. Czuła się zakochana jak gimnazjalistka. Motyle w brzuchu nie
przestawały imprezować, trawa rosła tak głośno, że było ją słychać z kilometra,
świat nagle stał się piękny i kolorowy, a ludzie mili i przyjaźni. Nawet
koszenie trawnika w palącym słońcu, czego wcześniej nienawidziła, stało się
przyjemne.
Andrzej zadomowił się na dobre. Przestał się krygować i
zasłaniać przyjaźnią. Zresztą on zawsze taki był. Zdobywał to co chciał i nie
pytał czy mu wolno. Teresa za to była cała w sprzecznościach. Bała się
przyznać, że podoba jej się Andrzej, bo bała się reakcji Magdaleny. Wstydziła
się, że będąc babcią nastolatka, nagle amorów jej się zachciało. Magdalena nie
miała nic przeciwko temu związkowi, bo niby dlaczego miałaby mieć? Jedynie Mateusz
był nieco zdezorientowany.
Tydzień obfitujący w wydarzenia dobiegł końca i Magdalena
szykowała się do wylotu. Kolejny tydzień miała spędzić z dala od domu. Daniel
miał wyjechać razem z nią.
W pełnym umundurowaniu znów poczuła się poważnym pilotem,
a nie mamuśką, czy dziewczyną pilota. Choć to też miało swoje dobre strony.
Bardzo dobre strony.
Magdalena sprawdziła samolot, przywitała się z pierwszym
oficerem i czekała na stewardessę, żeby dała jej znać, że są gotowi. W tym
czasie przeprowadzała wszystkie procedury związane ze startem.
- Cześć Magda! Kawkę już ci zrobiłam, taką jak lubisz.
- Dzięki Lucyna. Nie wiedziałam, że masz ten lot.
- Zamieniłam się.
- Sprawdź ekonomiczną. Nie wiem który fotel.
- A co? Jakiś grubas, alkoholik, czy małe, wrzeszczące
dziecko?
- Sprawdź. I daj mu jakiegoś drinka z palemką. Mocnego. Z
tego co wiem to boi się latać. Jesteście gotowe? Możemy kołować?
- Teraz mnie zaintrygowałaś… Możemy kołować.
Lot do L.A. był spokojny. Żadnych ekscesów, żadnych
płaczących dzieci, żadnych awantur ze strony zestresowanych pasażerów. Z L.A.
Magdalena kierowała się na Nowy York, więc Danielowi było już nie po drodze. Pożegnał
się i obiecał zadzwonić. Lucyna za to była jakaś nieobecna.
- Zadzwoni, Lucyna.
- Wiesz, nie o to chodzi. On był jakiś taki inny niż
ostatnio.
- Jest po strasznej kłótni z żoną, więc może dlatego.
- Nie, to nie to. Był taki oficjalny, jakby mnie nie znał.
Magdalena zrozumiała. On jej po prostu nie pamiętał.
Żenujące, ale prawdziwe. Och
Daniel, Daniel… Przestaję się dziwić twojej żonie, że cię pogoniła.
Kiedy wylądowali w Polsce poczuła się jak w domu. Pomimo,
że już tu nie mieszkała, pomimo sprawy z Adamem, pomimo wszystko. Otulając się
szczelnie płaszczem i poprawiając czapkę pomyślała, że tęskniła za szarugą,
zimnym wiatrem, nawet za pluchą. Magda
jesteś nienormalna…
Mogłabyś eksmitować pana Daniela? Jest irytująco-wkurwiający. Może jakaś porzucona jednorazowa przygoda rozpoczęłaby sezon polowań na kaczory?
OdpowiedzUsuńWszyscy nie mogą być mili, fajni i w porządku. Musi być jakieś tło :)
UsuńAle nasunęłaś mi fajny pomysł na rozwinięcie wątku Daniela. Dzięki :)
Tylko proszę nie zastrzel Daniela na polowaniu :)
UsuńOstatnio same niespodzianki, co chwilka nowy odcinek, dziękuję.
A proszę Cię bardzo. Nawet nie będę zgadywać. Poczekam na kolejne odcinki. Bo jak ostatnio próbowałam to mnie wymiotło na tak zwany bliski wschód.
UsuńJak patrzę za okno to stwierdzam że ona faktycznie jest nienormalna !!!
OdpowiedzUsuń:) ja tez :D
Usuńwitam, dawno mnie nie było..
OdpowiedzUsuńco to za opowiadanie i gdzie jest początek?
Zaczęło się tutaj:
Usuńhttp://cassiopeae.blogspot.com/2012/07/no-wreszcie-ile-mozna-czekac.html
Jak za każdym razem pomysły mile widziane :)
Pozdrawiam i zapraszam.
dziękuję:)
OdpowiedzUsuńJa czekam na rozwiniecie wątku z duchami domu, duchami przeszłości, na wątek w którym zakipi czymś niewyobrażalnym, czymś energetycznym innym, nieznanym, aż na plaży pojawi się piękna kobieta będzie spoglądać smutno na Magdę, powoli wejdzie do wody, aż całkiem zniknie. Magda pomyśli, że to samobójczyni, pobiegnie i rzucając się w wodną otchłań ujrzy topielca którego tak faktycznie nie będzie, znajdzie za to miedzy kamieniami pod piachem zaplątany breloczek z grawerem (imieniem, data i miejscem, o dziwo jej domem) powoli zacznie odkrywać historie domostwa, tego co ludzie nazywają "zakazna historia" tego czego się boja... bo może boja się swoich duchów przeszłości?
OdpowiedzUsuńCo ty na to?
Wiola jesteś wielka! Pomysł mi się bardzo podoba, jeżeli pozwolisz to go wykorzystam w całości. :)
UsuńA pozwalam :D ja już to oczami wyobraźni widzę :D
OdpowiedzUsuń