Patrzyła na niego jakby zjawa zmaterializowała się na jej
tarasie.
- Co ty tu robisz? Przecież wczoraj dopiero co się
widzieliśmy…
- Moja wspaniała żona zobaczyła nas jedzących lody w tej
knajpce pod muzeum. W jej oczach co najmniej uprawialiśmy dziki seks na
stoliku.
- I cię wyrzuciła?
- Wyrzuciła.
- A ty kupiłeś bilet na Hawaje i jesteś…
- Ano jestem. Bardzo podobny jest ten dom do takiego
nawiedzonego domu, o którym czytałem niedawno w jakimś czasopiśmie.
- Bo to jest ten dom.
- I zamieszkałaś w nawiedzonym domu?
- Daniel… proszę cię… jak ucinasz komuś nogę to
zastanawiasz się czy kawałka duszy komuś nie amputujesz?
- Nie…
- Więc nie zadawaj takich głupich pytań. Duchów nie ma, a
te wszystkie głodne kawałki są wymyślane dla jakiejś bliżej mi nie znanej
sensacji.
- Myślę, że tym razem to chyba już naprawdę koniec…
Siedział zgaszony, przygnębiony, aż Magdalenie żal się go
zrobiło. Była świadoma, że sam nawarzył piwa, które teraz musi wypić, ale mimo
to było jej przykro, że pewien etap jego życia najwyraźniej się skończył. A
raczej cierpliwość jego żony się skończyła.
- Daniel… dlaczego tu przyjechałeś…?
- Sam nie wiem. Jakiś impuls kazał mi wsiąść w samolot i
przylecieć. Może dlatego, że wczoraj się widzieliśmy…
- Co dalej? Będziesz próbował wrócić do Anny?
- Chyba oboje nie mamy już na to ochoty…
- Chodź pokażę ci pokój gościnny. Dziś będziesz tam spał.
Nie hałasuj, bo nie mieszkam sama. Mieszkają razem ze mną mój syn Mateusz i
moja teściowa Teresa. Poznasz ich rano.
Ulokowała niespodziewanego gościa w jego sypialni i poszła
do siebie. Było już bardzo późno i czuła zmęczenie. Nie zapalając światła
weszła do swojego pokoju i padła na łóżko. Poczuła, że ktoś leży obok niej.
Chciała zerwać się i wrzeszczeć ile sił w płucach. Strach dodawał jej sił, a
jednocześnie paraliżował. Intruz chyba wyczuł co zamierza, bo chwycił ją mocno
zasłaniając usta, żeby nie mogła krzyczeć. Próbowała wyszarpnąć się z żelaznego
uścisku, ale jej się nie udawało.
- Magdalena, uspokój się, to ja… odsłonię ci usta, ale nie
wrzeszcz… co ty taka nerwowa jesteś…?
- Zwariowałeś?! Całkiem na głowę upadłeś?! Chcesz, żebym
zawału dostała?! Po cholerę tu przylazłeś?
- Co to za jeden co tu przylazł po nocy?
- Mój znajomy z Philadelphii. Ethan, mów czego chcesz i
spadaj.
- Aż taka niedomyślna jesteś? Stęskniłem się. Chciałem
pogadać… popatrzeć na ciebie…
- Przecież…
- Bez asysty tłumów twoich wielbicieli. A… przyjechał
jakiś dupek i już nie lubisz mnie tak bardzo…
- Ethan…
- Już mnie nie ma. Już spadam…
- Ethan…
- Co „Ethan”? Co „Ethan”?!
- Zamknij się i chodź tu do mnie.
Nie tak to sobie wyobrażała. On zresztą też.
Budzik bezlitośnie zawył o siódmej. Magdalena obudziła się z
uśmiechem na twarzy. W pierwszym momencie nie bardzo pamiętała co ją tak
uradowało. Kiedy poczuła, że na wpół śpiący Ethan przyciąga ją do siebie, dopiero
jej się przypomniało. Na samo wspomnienie aż się zarumieniła.
- Muszę wstawać. Mateusza wyekspediować do szkoły, a
siebie do pracy. Mam wycieczki od dziewiątej.
- A ja muszę jechać do bazy. Odwiozę po drodze młodego do
szkoły, a ty idź sobie polatać. Wieczorem możemy gdzieś wyskoczyć, jak będziesz
chciała.
Schodząc na dół usłyszała rozmowę dobiegającą z kuchni. W
pierwszym momencie myślała, że to Daniel rozmawia z Mateuszem.
- Witaj kochanie…
- Nie nazywaj mnie tak. Co ty tu robisz?
- Przyjechałem tylko w odwiedziny. Jeżeli nie chcesz żebym
tu był, wystarczy, że powiesz i przeniosę się do hotelu.
- Nie chcę. Nie chcę żebyś tu był.
- Mamo, proszę cię… pozwól mu… tylko tydzień…
- Mateusz nie.
- Mama wyraziła się jasno.
- Możecie się spotykać kiedy chcecie, gdzie chcecie i jak
długo chcecie. Ale nocować tu nie będziesz Adam. Zapomniałeś mój numer
telefonu?
- Chciałem wam zrobić niespodziankę.
- Udało ci się.
- Moglibyśmy porozmawiać jak Mateusz pójdzie do szkoły?
- Nie moglibyśmy, bo wychodzę do pracy.
- A wieczorem?
- Mam zajęty wieczór.
Ethan już ubrany wszedł do kuchni. Chyba domyślił się kim
jest Adam, choć widział go pierwszy raz. Nalewając sobie kawy pocałował
Magdalenę w czoło. Adam zrobił się czerwony na twarzy i minę miał jakby miał
zaraz eksplodować, ale nie powiedział słowa.
- Mateusz podrzucić cię do szkoły?
- Poczekaj, tylko wezmę plecak. Na razie tato. Wracam koło
czwartej.
Ledwie zamknęły się drzwi za Ethanem i Mateuszem, Adam
już, już, już otwierał usta, żeby coś powiedzieć…
- Cześć Maggie…
- Daniel… Adam… Adam… Daniel… Poznajcie się, rozgośćcie,
zaraz wstanie Teresa to zrobi wam śniadanie, a ja muszę już lecieć.
- Magda mogłabyś mi wytłumaczyć…
- Mogłabym. Ale mi się nie chce. I nie muszę. Na razie
Adam. Daniel, zarezerwuj sobie wieczór zabieramy cię z Ethanem na kolację.
- Ok. Miłego dnia.
- Pa.
Wychodząc z kuchni prawie zderzyła się z Teresą.
Pociągnęła ją za sobą do pokoju.
- Magda co się dzieje?
- Adam przyjechał rano, Daniel przyjechał w nocy. Wiesz
ten lekarz, o którym ci opowiadałam. A Ethan…
- Nocował u ciebie. To wiem.
- Wiesz?
- A jak myślisz kto go wpuścił? Duchy? Nie bądź dzieckiem!
Mam pogonić menażerię?
- Nie, Teresa, nie. Mateusz by był niepocieszony, a Daniel
chyba rozwalił na amen swoje małżeństwo i trzeba mu pomóc podnieść się z kolan.
Pomożesz mi…?
- Och Magda, Magda… idź do pracy. Zajmę się nimi. Leć, już
leć.
ALe bigos :D Klepsi usmialam sie do lez :D
OdpowiedzUsuńFajnie :P nie ma jak zjazd facetów :)
OdpowiedzUsuńnareszcie :) już zwątpiłam czy dowiem się kto odwiedził magdę :)
OdpowiedzUsuńNie ma jak pogodzenie wszystkich podpowiadaczy:):)
OdpowiedzUsuńA za Ethana- wielkie dzieki!!! Wyobrażam go sobie z wyglądu jak tego mrukliwego kowboja a z charakteru jakby Iwan...mniam
mniam...Ale zapowiada się piękny dzień....
DOBRE RANO....wszystkim.
Duch Iwana będzie się przewijał zapewne jeszcze przez następnych 20 opowiadań ;)
OdpowiedzUsuńI co Ty robisz Klepsydra z ludźmi? ;) Ja tu dziś w planach urzędy celne, transporty mebli i inne ceregiele, własciwie powinnam wybiegać z domu ale nieee klapnelam na tyłek i czytam nowy odcinek :)
Bo Iwan to była tak charakterystyczna postać, że trudno o nim zapomnieć :))
Usuńbezbłędna jesteś Klepsydro.. ale długo każesz czekać na kolejne odcinki ...bardzo długo :(.... oby do następnego :) Pozdrawiam serdecznie S.
OdpowiedzUsuńPadłam ze śmiechu :) Super!
OdpowiedzUsuń