Wieczór był przyjemny. Matka Jasona zaproponowała
Magdalenie nocleg. Magda bardzo grzecznie odmówiła i poprosiła ją o pozwolenie
na rozbicie namiotu na plaży. Matka Jasona trochę się zdziwiła, ale pozwoliła.
Nie mogła pojąć dlaczego Magda wolała spartańskie warunki na plaży i
wszędobylski piasek, od wygodnego łóżka i łazienki. Ale Magda właśnie po to w
ogóle wychodziła z domu. Chciała odrobinę oderwać się od cywilizacji i
przemyśleć kilka spraw.
Do późnej nocy leżała na plaży i pomimo zmęczenia nie
chciało jej się spać. Z oddali słyszała jeszcze ostatnich imprezowiczów, którzy
chyba odrobinę za dużo wypili. Ledwie weszła do namiotu i przyłożyła głowę do
poduszki zasnęła mocnym, twardym snem, bez snów. Pytania, na które miała
nadzieję sobie w samotności odpowiedzieć, nadal pozostały bez odpowiedzi.
Kolejny dzień przywitał ją słońcem. Ledwie wyszła z
namiotu, a została otoczona przez wrzeszczącą dzieciarnię, która zawlokła ją do
wioski. Dzieciaki przekrzykiwały się jeden przez drugiego i nic nie mogła
zrozumieć. Jason stał przed małym domkiem i dopychał ubrania do plecaka.
- Cześć. Dobrze, że jesteś. Słuchaj, wracasz dziś na Oahu?
- Tak.
- Ile masz miejsc w awionetce?
- Mogę wziąć trzech pasażerów, pod warunkiem, że nie mają
za dużo bagaży.
- A weźmiesz?
- Nie ma sprawy. Dajcie mi pół godziny na złożenie namiotu,
przygotowanie samolotu i możemy lecieć.
- Najpierw zjemy śniadanie. Mama zaraz nas zawoła. Mogę
już zapakować plecak do awionetki?
- Tu masz kluczyki od drzwi. Z boku jest mały luk, tam
włóż plecak, ale zostaw mi trochę miejsca na namiot.
- Nie ma sprawy. Zaraz wracam.
Mama Jasona, osoba bardzo miła i otwarta, zaprosiła
Magdalenę do domu na śniadanie. Magda spodziewała się egzotycznych frykasów,
niestety było to klasyczne śniadanie, bez żadnych udziwnień, zupełnie jak to,
które serwowała co dzień swoim domownikom. Jedyną różnicę stanowiła sałatka
owocowa, na którą niemalże się rzuciła.
Nie zdążyła nawet zacząć jeść, kiedy usłyszała znajomy
głos, wołający z daleka jej imię. Zaskoczyło ją to, bo głos najwyraźniej
należał do osoby, która nijak nie mogła przebywać akurat na tej wyspie.
Wyszła z domu. Oczy dostała wielkości pięciozłotówek.
Jason klęczał z rękami założonymi za głową, a za nim z odbezpieczoną bronią
stał…
- William…? Zwariowałeś? Co ty tu robisz? Opuść broń, do
cholery!
- Nic ci nie jest? Gnojek włamał ci się do cesny.
- Will, sama dałam mu kluczyki. Skąd żeś się tu w ogóle
wziął? Co ty tu robisz?
- Wczoraj wieczorem wszyscy dostaliśmy głuche telefony. Na
wieży się nie zgłosiłaś. Do ciebie dodzwonić się nie szło. Zgadnij co wszyscy
pomyśleliśmy? Daliśmy ci czas do rana na kontakt. Jak się nie odezwałaś, to
namierzyłem twój transponder i jestem. Spodziewałem się, że znajdę cię pobitą i
przywiązaną do jakiegoś drzewa. Chociaż znając ciebie, to powinienem się
spodziewać połowy wiochy przywiązanej do drzewa… Teresa chciała dzwonić do
Ethana, ale co on by pomógł, jak jest daleko stąd? Tylko by się denerwował.
- Ja z wami zwariuję…
- No co…? Martwiłem się…
- To ty nie wiesz, że brak wiadomości, to dobre
wiadomości? W szkółce tego nie uczyli? W Top Gun inaczej uczą?
- Ta zasada dotyczy tylko pilotów!
- A ja jestem kim?! Striptizerką?!
Matka Jasona niczym nie wyprowadzona z równowagi, ani nie
zrażona, czy obrażona zagoniła wszystkich na śniadanie. Tak jakby nic się nie
stało i nikt przed chwilą nie groził jej dziecku bronią. Kiedy już siedzieli
przy stole Magdalena podśmiechując się pod nosem obserwowała Willa.
- Co się gapisz?
- Nurtuje mnie jedno…
- Wal.
- Czy gdyby okazało się, że faktycznie jestem pobita i
przywiązana do drzewa, co byś zrobił? Zabiłbyś Jasona?
- Co bym zrobił, żeby cię stąd wyciągnąć? Wszystko co
byłoby konieczne. Każda wojna ma swoje ofiary, tu pewnie też by się bez tego
nie obyło. Pomyśl co zrobiłby Andrzej, gdyby ci się coś stało… On by spalił tą
wyspę i zaorał, a Ethan leciałby za nim i solą sypał.
Magdalenie ananas stanął w gardle.
więcej :)
OdpowiedzUsuńproszę :) tak ładnie proszę :)
UsuńDługo czekalismy, ale sie dzieje... Klepsydra w bojowym nastroju :)))
OdpowiedzUsuńChoróbsko, o którym myślałam, że to już zamierzchła przeszłość mi się odezwało. Nadal mnie dociska do parteru i to grypka, czy przeziębionko nie jest. Ale pomimo, że poniewiera mnie chwilami mocno, to znasz mnie, że ja nie z tych co w kącie siedzą i płaczą :)
UsuńNo to zdrówka Klepsydro! Mnie już choroba powoli opuszcza na szczęście, ale też przeleżałam kilka dni bez sił na nic...
UsuńCzekam na więcej ;)
Zdrówka, Klepsydro! I weny, co by częściej publikować :) Pozdrawiam
UsuńQrcze.... co tak mało?????????
OdpowiedzUsuńa to ciebie usprawiedliwia....
OdpowiedzUsuńwiecej poprosze bo mam okropny niedosyt....
pzdr Jola
Zdrowia życzę, ale nie ukrywam, że liczyłem na więcej ;)
OdpowiedzUsuńSuper i dziękuję :) Końcówka najlepsza (ten ananas).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do zdrowia
Monika
Klepsydro jak zdrowie? Mam nadzieję że już lepiej! Na moim blogu wytypowałam cie do pewnej zabawy, jest dosc ciekawa wiec mam nadzieje ze zechcesz wziac w niej udzial a przy okazji... zdradzic co nieco ze swojego prywatnrgo zycia ;)
OdpowiedzUsuńHalooo???????? Gdzie jestes
UsuńWidać,z e ze zdrowiem lepiej, bo ruszyłaś pełną parą!! jeeeszczeeee!
OdpowiedzUsuńKlepsydro czy tam umarlas ?
OdpowiedzUsuńBo sie powaznie martwie...
Moze dzisiaj za duzo paczkow zjadlas?
Ale nie, przeciez znowu caly tydzien czekamy na kolejny odcinek a tu cisza jak w grobie.
My tu czekamy !!!!...
pzdr Jola
Eee....Klepsydra umrzec nie umarla , ale chyba sie na nas ciezko obrazila...tylko ja sie pytam za co?? Klepsi ...zlituj sie....
OdpowiedzUsuńPozdr Anna
Klepsydro co sie z toba dzieje ?
OdpowiedzUsuńNaprawde bardzo sie martwie. Od 2 tygodni milczysz.
Wez chociaz daj znak ze zyjesz...
pzdr Jola
Klepsi ODEZWIJ SIE !!!!
OdpowiedzUsuńpzdr Jola
PS i widze ze na dodatek zaatakowal cie zlosliwy bot...