niedziela, 29 kwietnia 2012

Ślub





Wiem, że większość z Was uważa, że muzyka poważna to nudne badziewie, utwory skrzypcowe to w ogóle porażka, a skrzypce skrzypią. Nie mówiąc już o samych skrzypkach, bo oni to wyglądają jak agenci specjalnej troski i zachowują się jakby srali marmurem (to słowa Mozarta, nie moje). Udowodnię Wam, że to nie do końca prawda.

Ponieważ spodobał Wam się ten skrzypek, to wstawiam kolejną perełkę w jego wykonaniu. Zwróćcie uwagę na żart jaki zrobił gitarzyście (tak, tak, skrzypkowie też żartują!). Jak ktoś zauważy ten żart, niech napisze w komentarzu. Zobaczymy, czy ktokolwiek się zorientuje :)



Kiedy ochłonęłam uświadomiłam sobie, że znów nie zapanowałam nad emocjami. Niepotrzebnie naraziłam się na ujawnienie przed moją rodziną. Z drugiej strony wiedziałam, że Maciej nikomu nie powie co zaszło przy chacie wiedźmy. Kto by mu uwierzył? Zrobiłby z siebie głupca i tchórza. Rodzina mojego brata była wykształcona. To nie był ciemny motłoch, który zaślepiony nienawiścią będzie wrzeszczał „spalić ją!”.

Dni do ślubu Elizy i Macieja upływały w gorączkowych przygotowaniach. Miało to swoje plusy. Wszyscy byli zabiegani i zajęci, i nie zwracali uwagi, że większość dni spędzam w starej chacie za wsią. Co tam robiłam? Nic. Po prostu byłam. Siedziałam przed chatą na małym stołku, jak dziesiątki lat temu i wspominałam. Błądziłam myślami w świecie przez wszystkich dawno zapomnianym. Zadziwiające ile szczegółów mi się przypominało. Nim zdążyłam zacząć żyć, moje życie się skończyło, żebym nie musiała już nigdy umierać.

Maciej, tak jak podejrzewałam, nic nikomu nie powiedział. Omijał mnie jednak szerokim łukiem. Jedynie w jadalni, przy posiłkach widziałam jak studiuje każdy najdrobniejszy szczegół mojego portretu, po czym porównuje ze mną.

- Szanowna ciocia, że tak zapytam, to z Morawińskich pochodzi?
- Tak.
- I tak jak dama z portretu się nazywa…?
- Jestem Katarzyna z Borowińskich. – skłamałam bez jednego mrugnięcia, podając wymyślone nazwisko, które wcześniej podałam rodzinie mojego brata.
- Uderzające podobieństwo… doprawdy uderzające. Gdybym nie wiedział, to byłbym przekonany, że to pani portret.
- Zupełnie jak czary…

Wszyscy się roześmiali. Z Maciejem włącznie, choć wyczułam, że się mnie boi. Myślę, że wiedział, że to mój portret, choć było to dla niego tak dalece nie pojęte, że sam w to wątpił.

Wesele urządzano bardzo huczne. Sproszono gości z bardzo daleka. Było to dla mnie o tyle stresujące, że nie znałam tych ludzi i nie wiedziałam, czy już kogoś nie spotkałam wcześniej. Mogłam wtedy podawać się za kogoś innego, a wolałam nie zostać rozpoznana.

Lustrowałam wszystkich przyjeżdżających gości zza firanki uważnie się przyglądając ich twarzom. Na szczęście nikogo wcześniej nie widziałam. Eliza co rusz wpadała w histerię. Była doprawdy nie do wytrzymania. Miałam ochotę strzelić jej siarczysty policzek. Tak dla uspokojenia. Oczywiście tego nie zrobiłam. Sama też tak histeryzowałam kiedy wychodziłam pierwszy raz za mąż.

Msza była tak długa, że cała ścierpłam siedząc w niewygodnej ławce i starając się nie zasnąć. Jakoś podniosły nastrój mi się nie udzielił. Kiedy tłum wylał się z kościoła byłam szczęśliwa, że wreszcie się skończyło.

Wsiadając do swojego powozu nawet go nie zauważyłam. Poczułam jedynie ciepło i wzruszenie. Myślałam, że to ślub wreszcie tak na mnie zadziałał. Kiedy jedną nogą stałam już na stopniu powozu i usiłowałam zapanować nad trylionami halek i koronek, żeby je upchnąć i przy okazji nie podrzeć, poczułam, że ktoś chwyta mnie pod ramię.

- Pani pozwoli…


18 komentarzy:

  1. Ja zwyklem mawiac, ze z muzyki najbardziej lubie ciszę... :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Skrzypki jednym z najpiękniejszych instrumentów jak dla mnie, a Pan Garrett niczego sobie facet ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy ten żart, to kołysanka dla gitarzysty:) Dwa razy słuchałam, bo nie mogłam sobie przypomnieć, skąd znam ten motyw.

    Jak zwykle przerwałaś opowiadanie w najbardziej intrygującym momencie. Czekam na resztę z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolysanka! Nie zorientowalabym sie gdyby te flecistki nie zaczely sie smiac.

      Barbara

      Usuń
  4. Witam :) opowiadanie super, jak zwykle zreszta.
    A muzyka świetna, żart natomiast to wstawka z innego utworu i chyba to ze zagrał wcześniej fragment w innej tonacji ale tego już nie jestem pewna bo nie pamietam jak to było w oryginale:)
    pozdrawiam gosia

    OdpowiedzUsuń
  5. Klepsi 3:07 zaczyna się żart prawda? A odc inek super, tradycyjnie jak zawsze Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. 3:13 o to chodziło? Nie jest pierwszym skrzypkiem "normalnie" ubranym. (patrz Nigel Kennedy).
    Co do mięs to lubię truskawki w czekoladzie ;)
    A muzyki poważnej lubię słuchac (Walkiria, Hall of the Mountain King, Dla Elizy, Peer Gynt i kilka innych)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowne. Kiedy moja Młoda poszła do szkoły muzycznej, po cichutku liczyłam, że podobnie jak mama wybierze skrzypce - wybrała pianino :) ale podobno nic straconego :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Znalazłam ten koncert w sieci, ale fatalnie rozmijała się muzyka z obrazem i całą przyjemność psi na ogonie ponieśli, a szkoda, bo rzecz jest wielka.
    pozdrowienia
    Anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://www.youtube.com/watch?v=I6_ZtRaP0Xc
      tu jest cały koncert (2h z haczykiem) i się nie mija ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Dzięki serdeczne. Słucham sobie teraz...
      Anna

      Usuń
  9. Znalazłam ten koncert w sieci, ale fatalnie mijała się muzyka z obrazem, więc całą przyjemność psi na ogonie ponieśli, a szkoda, bo rzecz jest wielka. A co do skrzypiec, to kiedyś jedno z haseł w krzyżówce (bodaj w Przekroju) brzmiało: łaskotanie ucha ciąganiem końskiego ogona po kiszkach baranich... :D
    Pozdrowienia
    Anna

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeszcze a propos skrzypiec i urody ich brzmienia.... Kiedyś w krzyżówce wypatrzyłąm hasło: łaskotanie ucha ciąganiem końskiego ogona po kiszkach baranich... :DD
    Pozdrowienia
    Anna

    OdpowiedzUsuń
  11. No i udało się trzy razy... Omne trinum perfectum...
    Anna :D

    OdpowiedzUsuń
  12. David Garrett gra fantastycznie i na dodatek jest bardzo przystojny!. Słucham go bardzo często, uwielbiam wszystkie utwory w jego wykonaniu od klasyki po pop. Polecam koncert jak ktoś chce więcej David.Garrett.Rock.Symphonies-Open.Air.Live.2010.-wpisać w youtube.
    Podrawiam Sylwana

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj Klepsydro, jeśli o mnie chodzi to możesz takie wstawki wrzucać co posta:) Będę Ci bardzo wdzięczna:) Ale przede wszystkim jestem z Tobą bo piszesz ciekawe opowiadania i właśnie na kontynuację takiego czekam z niecierpliwością:)) Pozdrawiam majówkowo:))

    OdpowiedzUsuń

Ludziska! Podpisywać się, bo nie lubię gadać z Anonimami!
Przepraszam za konieczność weryfikacji obrazkowej, ale bez tego dostaję dziennie 50 komentarzy spamowych.