W poprzedniej notce, chodziło mi o kołysankę, którą skrzypek zagrał gitarzyście kiedy zauważył, że ten przysypia. Wszyscy zgadli :). Dziś przedstawiam Wam fajny kawałek w trzech wykonaniach. Jak dla mnie wszystkie są super, każde w swoim rodzaju.
Niemalże wniósł mnie do powozu nie dbając o konwenanse. Od
razu wiedziałam, że to Aleksander. Nie musiałam nawet sprawdzać. Wtedy dopiero
poczułam jak bardzo za nim tęskniłam. Za ciepłem jego dłoni. Za niskim tembrem
głosu. Za zapachem. A jedyne co mi się kołatało po mojej głowie to „nie będę w
stanie go zabić”. Zdałam sobie sprawę, że to czy jesteśmy razem, czy nie, nie
ma znaczenia. Powiedziałabym nawet, że rozłąka powoduje jeszcze większe
problemy.
- Kiedy nadejdzie czas nie będę w stanie odebrać ci życia…
- A… to o to chodzi… dlatego mnie zostawiłaś… Byłem
przekonany, że znalazłaś sobie jakiegoś przystojnego śmiertelnika… i ci się
znudziłem…
Tyle miałam mu do powiedzenia. Chciałam przekazać mu wszystko
od razu. Najbardziej chciałam mu opowiedzieć o wszystkich zabawnych zdarzeniach
jakich byłam świadkiem albo uczestnikiem. Tak… tego brakowało mi najbardziej.
Nie miałam z kim się śmiać.
Przywarłam całym ciałem do Aleksandra. Nic nie miało
znaczenia. Tylko to, że jest. Czas się zatrzymał. Wiatr ucichł, deszcz przestał
padać, a zza chmur wyszło słońce. I to nie ja byłam za to odpowiedzialna.
Przedstawiłam Aleksandra mojej rodzinie jako mojego męża. Wreszcie
mogłam powiedzieć im coś prawdziwego. Wszyscy byli tak zaabsorbowani parą
młodą, że nikt za bardzo nie zwracał na nas uwagi. Wszyscy świetnie się bawili,
choć jak na mój gust okowity było stanowczo za dużo.
Chcieliśmy zaszyć się gdzieś, gdzie nikt nas nie znajdzie.
Oboje bardzo tego chcieliśmy. Nie potrzebowaliśmy słów, żeby się porozumiewać. Kiedy
to tylko było możliwe wyśliznęliśmy się do chaty za wsią. Jeden dotyk ręki
Aleksandra i wnętrze chaty z brudnej, opuszczonej wiejskiej rudery zamieniło
się w przytulne miejsce. Jedno moje spojrzenie w kominek by zapłonął tam ogień.
Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że znów przekraczamy granice tego czego nie
powinniśmy robić. Magii wolno nam było używać tylko w ważnych lub
niebezpiecznych momentach naszego życia, nie dla zabawy. W tym momencie nie
miało to dla nas żadnego znaczenia.
- Katarzyna…?
- Ciii… to tylko moje wilki… nic ci nie zrobią… przyszły
się przywitać.
Wyszłam na zewnątrz, żeby się przywitać. Wilki były bardzo
niespokojne. Zachowywały się co najmniej podejrzanie. Nerwowo obchodziły chatę
powarkując. Starały się odciągnąć mnie od chaty, wepchnąć do lasu. Jeszcze ich
takich nie widziałam. W pierwszym momencie myślałam, że boją się Aleksandra i
starają się mnie przed nim ochronić. Odwróciłam się w stronę światła. W
otwartych drzwiach, gdzie przed chwilą stał Aleksander nikogo nie zobaczyłam.
- Aleksander…?
Weszłam do chaty. Nie było go. Na drewnianej podłodze
zobaczyłam wypalony napis „Czas właśnie
nadszedł”. I nic więcej. Wnętrze znów było opuszczoną ruderą. Tylko ogień
na kominku nadal płonął. Wtedy się wystraszyłam. Naprawdę się wystraszyłam. Pierwszy
raz. Zapach jaśminu uświadomił mi, że musiała tu być Jasność. Napis na podłodze
niewątpliwie był dziełem Ubu.
Jednak skoro czas właśnie nadszedł, to po pierwsze
dlaczego, a po drugie dlaczego mnie tu zostawili? Nic mi się nie zgadzało. Poza
tym skąd mam wiedzieć, że czas nadszedł? Nic nie czułam. Nic dziwnego, ani
innego niż dotychczas.
W zmurszałych deskach podłogi obok kominka zauważyłam coś
w rodzaju skrytki. W pierwszym momencie myślałam, że to cień tańczący w
płomieniach kominka. Kiedy przyjrzałam się dokładniej zobaczyłam w szczelinie mosiężne okucia.
http://www.youtube.com/watch?v=wwfQYC-vw44
OdpowiedzUsuńto tak odnośnie tych wszystkich pięknych utworów...;)
a odcinek jak zawsze rewelacja...czekam czekam czekam na ciąg dalszy :)
pozdrawiam :)
Aż mi dech zaparło:) Zarówno jeśli chodzi o muzykę jak i opowiadanie. Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy. Tylko błagam, nie każ mi tak dłużej czekać bo się uduszę:)) Pozdrawiam ciepło:))
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten utwór. Mam go w kliku wersjach na swojej playliście od dawna. Moim faworytem jest ta Celtic Woman, ale bardzo też lubię ten kawałek w wykonaniu Westlife http://www.youtube.com/watch?v=9bxc9hbwkkw&ob=av2e
OdpowiedzUsuńPoza tym uzależniłam się od Twojego pisania. Czytam Cię już od dłuższego czasu. Każdego dnia z niecierpliwością klikam i sprawdzam, czy jest u Ciebie coś nowego. Błagam nie trzymaj nas "Klepsydromanów" tak długo bez kolejnych dawek :-)
Marta (martusiamm)
KLPSYDRA MIEJ LITOSC, TOZ TO JUZ 8.05.... Oj przepraszam za duze litery, niechcacy. Ale do tematu: dlugi weekend sie skonczyl.... napisz cos ;-) Plisssssssssss
OdpowiedzUsuńAgnieszka