sobota, 8 września 2012

Decyzje


Serce chciało jej pęknąć. Tyle lat pracy. Tyle lotów. Tyle lądowań. Udanych lądowań. I firma jej podziękowała. Nawet nie dokończono dochodzenia, ale już z góry wiedzieli, że ona była winna katastrofie. Katastrofie, w której nikt nie zginął. Ocaliła życie kilkuset ludzi, ale ważniejsze dla nich było, że samolot był do kasacji. Ważniejszy był sprzęt niż ludzie. Pieniądze, pieniądze, pieniądze. Bogini mamona.


Szła szybkim krokiem przemierzając długie korytarze biurowca.

- Halo? Witam. Mówi Magdalena Szczerzykowska. … Tak, to ja… Mam pytanie, czy twoja propozycja dotycząca pracy jako pilota awionetki jest nadal aktualna? … To szykuj kontrakt, za trzy – cztery dni będę na miejscu. … Nie, nie urlop. Szukam czegoś na stałe. … Tak, dobrze usłyszałeś. To do zobaczenia.

Będę mieszkała z raju. Będę latała w raju. I jeszcze mi za to zapłacą.

Pomimo żalu rozdzierającego jej duszę na strzępy, poczuła radość. Taką z głębi serca, którą czujemy kiedy nasze marzenia się spełniają. Nigdy nie marzyła o zamieszkaniu na wyspie pośrodku oceanu i lataniu awionetką. Pięła się wytrwale po szczeblach kariery, aż dotarła na szczyt, który sama sobie wyznaczyła. Nie spodziewała się jednak, że będzie tam zupełnie sama. I że upadek z tego szczytu jest tak bolesny.

- Piotr?! Już jesteś w Polsce? Byłam pewna, że nadal leżysz w szpitalu w Philadelphii!
- Od tygodnia jestem w Polsce. Już się dość dobrze czuję, ale jeszcze nie wracam do pracy. Przyszedłem się przywitać. Gdzie są twoje skrzydła? Przecież nie rozstajesz się z nimi…
- Oddałam je.
- Jak to oddałaś?
- Masz ochotę na piwo? Albo coś mocniejszego? Mieszkam w hotelu. Zapraszam do mnie.
- Dlaczego mieszkasz w hotelu? Co na to Adam?
- Chodź. Opowiem ci wszystko.

Musiała z kimś pogadać. Z kimś, kto spojrzy na sprawę z boku i nie będzie oceniał, tylko świadomie przeanalizuje sprawę bez emocji.

Następnego dnia zabrała Mateusza i pojechali do domu porozmawiać z Adamem.

- Oddałaś swoje skrzydła…? Tyle lat pracy, wyrzeczeń, spania w śmierdzących hotelach, rozłąki z rodziną i po prostu je oddałaś…? Nigdy cię nie zrozumiem… Myślałem, że już nie jesteś w stanie mnie zaskoczyć.
- I chcę wyjechać do Honolulu. Na stałe. Zabieram Mateusza. Przyszłam ci o tym powiedzieć.
- Ale… jak to na stałe…? Dlaczego tak daleko? A ja?
- Co, ty? Nie wiem. Zadzwonisz do tej lafiryndy, zaproponujesz jej awans i będziecie żyli długo i szczęśliwie. Jak w bajce. Usuwam się z twojego życia. Chyba o to ci chodziło.
- Nie! Nie o to mi chodziło!
- Nieważne. Mateusz idź się spakować.
- Kiedy wyjeżdżacie…?
- Mam zabookowane bilety na jutro wieczór. Nie masz pretensji, że zabieram Mateusza?
- Mam. Ale nie stanę ci na drodze. Walczyłabyś o niego i wygrała. Wiem o tym. A mnie byś zniszczyła, zmieliła, wdeptała w błoto i opluła na odchodnym. Dla samej dzikiej satysfakcji zobaczenia mojej krwi.
- Cieszę się, że jesteś tego świadomy. A jednocześnie jestem przerażona twoim zdaniem na mój temat.
- Przecież ty nigdy nie oddajesz pola bez walki… Dlatego jestem w szoku, że oddałaś skrzydła.
- Sprawę rozwodową założy mój prawnik. Może już założył. On będzie mnie reprezentował w sądzie. Dom jest twój. Zawsze był. Nie będę się o niego szarpać. To nie ma sensu. Zabieram mój samochód, który i tak mój prawnik sprzeda.
- Dom jest nasz. Nie mój. Sprzedam go i podzielimy się pieniędzmi.
- Nie musisz tego robić. Nie chcę niczego co twoje.
- Ale ja chcę. Skoro stawiasz wszystko na ostrzu noża… dobrze. Zgadzam się na wszystko.
- Skąd taka zmiana?

Pożegnanie było oschłe, zimne i nieprzyjemne. Wbrew sobie Magdalena podała tylko rękę Adamowi i nic więcej. NIC WIĘCEJ! Po tylu szczęśliwych latach… uścisk dłoni.

Kiedy wsiadła do samochodu ręce tak jej drżały, że miała problem z włożeniem kluczyka do stacyjki. Całą siłą woli zmusiła się, żeby nie rozbeczeć się jak dziecko. Nie chciała robić scen przy Mateuszu. Ostatni raz spojrzała na swój dom. Dom, w którym była tak bardzo szczęśliwa. Odjechali.

- Jadę z wami. Dłuższy urlop mi się przyda.
- Ale ty się boisz latania…
- Wezmę kropelki, zasnę i obudzę się już na Hawajach.
- Aż mnie zatkało. Cieszę się, ale nie musisz tego robić.
- Odrobina pomocy na początku ci się przyda. Ty będziesz w nowej pracy, a ktoś musi dopilnować Mateusza. Poza tym wreszcie wykorzystam swoje oszczędności. Zbierałam je… tak w zasadzie nie wiem na co je zbierałam. W każdym razie teraz się przydadzą. Trzeba będzie tam wynająć jakiś przyzwoity dom. Przecież nie będziemy mieszkać w szałasie na plaży.
- Ale…
- Ja też się cieszę, że się cieszysz. Idę się spakować. Zamknij buzię, bo ci mucha wleci.
- Mamo, ale super, nie?
- Aaaa… taaa…

10 komentarzy:

  1. Wow! jak przewrót życia do góry nogami to całego! Cuuudnie;)

    OdpowiedzUsuń
  2. "to na całego" - miało być.... lepiej zjem obiad.....;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Taaaak... Magdalena dla "skrzydeł" gosciem w domu była, a teraz po prostu obrazila sie i zrezygnowala:(((
    Awionetka, haha! To jakby kapitan okretu na motorowke sie przesiadl.
    Warto czasem pomyslec nad własciwym ustaleniem priorytetow !:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Się czepiasz Panie Szwejk. Priorytety ma właściwe. Jak szef jest gnidą to należy zmienic szefa. A teraz będzie sobie szefowac sama.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Widzisz, priorytety każdy ma inne. Kiedyś, dawno, dawno temu pracowałam w wielkiej korporacji. Pięłam się powoli po szczeblach kariery i dziś pewnie byłabym już bardzo wysoko. Jednak pewnego pięknego dnia się obudziłam i stwierdziłam, że już nie chcę być dłużej trybikiem w machinie. I zmieniłam swój świat. Nie jest wielki, pełen glorii i mocy. Ale jest mój. Jest taki jak ja chcę. Takie są moje priorytety. Czasem chcemy przesiąść się z lotniskowca na kajak i dopiero wtedy stwierdzamy, że jesteśmy szczęśliwi.

      Usuń
  4. Nie zrozumialyscie mnie, dziewczyny :(

    A więc łopatologicznie:

    1. Kariera zawodowa byla dla Magdaleny wazniejsza niz przebywanie na stale z rodzina.
    2. Urazona ambicja wazniejsza niz kariera zawodowa.

    Ergo, na podstawie logiki formalnej:

    3. Urazona ambicja (tym bardziej!) ważniejsza niz przebywanie na stale z rodzina.

    Ambicja contra cieplo ogniska domowego - to nazywam odwroceniem priorytetow!

    Quod erat demonstrandum...

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałam napisac bardzo długi wywód na temat ambicji, marzeń i priorytetów, ale nie napiszę. Z tego co piszesz Szwejku to dla Ciebie kobieta powinna siedziec w domu, wychowywac dzieci i dogadzac mężowi, a swoje plany i marzenia wyrzucic do kosza i o nich zapomniec. Za późno się urodziłeś. Wiek XIX już minął.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to jeden ze sposobow nierzetelnej dyskusji; tzw. argumenty "ad hominem", Gdy nie mozna podwazyc logiki przeciwnika, przypina mu sie łatke: "a Ty jestes taki, siaki, owaki".
      Tymczasem moje poglady na role kobiety w rodzinie, jakie by nie byly, nie maja zadnego zwiazku ze slusznoscia moich logicznych argumentow.
      Chcesz rzetelnie dyskutowac, wykaz mi blad w rozumowaniu, zamiast snuć wywody, jaki ja jestem...

      Usuń
  6. Szwejku, z całym szacunkiem, nie usiłuj zrozumieć kobiety, bo jeszcze się taki facet nie urodził, któremu by się to udało. To po pierwsze.
    Po drugie Magdalena zrezygnowała z pracy nie tylko przez urażoną dumę i ambicję. Złożyło się na to szereg zdarzeń. Mąż ją zdradził i nie wie co ma teraz zrobić, miała wypadek, który odbił się negatywnie nie tylko na jej zdrowiu, ale również na jej nieposzlakowanej opinii, prawie zdradziła swojego męża, którego mimo wszystko nadal kocha i czuje się winna, a pierwszym odruchem jest ucieczka, nie ma gdzie się podziać i traci grunt pod nogami. I na to wszystko odbierają jej skrzydła, pomimo, że obiecano jej, że już tego nie zrobią, czuje się ponownie zdradzona. Więc chce uciec, najlepiej na koniec świata.
    Zawsze postrzegana jako ta silna i nieugięta stara się zachować nadal swój wizerunek. Świat jej się wali, grunt usuwa spod nóg, mosty płoną, a przyszłość we mgle. Ma syna, dla którego musi być silna. A teraz nie jest.
    Urażona duma i ambicja była tą kroplą, która przelała czarę goryczy.
    To by było mniej więcej na tyle jeżeli chodzi o opcję "co autor miał na myśli" :)

    OdpowiedzUsuń
  7. KLEPSYDRO BŁAGAM BŁAGAM BŁAGAM O KOLEJNY ODCINEK DOCZEKAĆ SIĘ JUŻ NIE MOGĘ :):)
    UWIELBIAM TWOJE OPOWIADANIA :) SYLWIA

    OdpowiedzUsuń

Ludziska! Podpisywać się, bo nie lubię gadać z Anonimami!
Przepraszam za konieczność weryfikacji obrazkowej, ale bez tego dostaję dziennie 50 komentarzy spamowych.