piątek, 14 września 2012

Nawiedzony dom



- Mówiłam żebyś wziął do bagażu podręcznego coś z letnich ciuchów na zmianę. Teraz musisz wytrzymać.
- Mamo, ale my naprawdę tak na zawsze tu przyjechaliśmy?
- Jeszcze nie zobaczyłeś wyspy. Jak ją zobaczysz, to ją pokochasz.


Magdalena też zaczęła już się niecierpliwić. Zapomniała już jak to jest przechodzić zwykłą trasę pasażera samolotu. Chciała jak najprędzej wyjść z lotniska, bo kilka osób z obsługi już ją rozpoznało i nie chciała robić zamętu.

Jeszcze będąc w Polsce wynajęła malutki domek. Miała nadzieję, że choć odrobinę przypomina ten ze zdjęć. Cena była wyjątkowo niska, spodziewała się, że na miejscu zastanie domek do remontu, delikatnie mówiąc. Zastała pałac… Pałac z widokiem na ocean… Pałac z małym ogródkiem… Pałac z huśtawką…

- Może mi pani wyjaśnić dlaczego ten dom wynajmuje pani tak tanio? Promocja jakaś…?
- Nie… nie promocja… jako agent wynajmu mam obowiązek panią poinformować o… i tak by się pani dowiedziała od sąsiadów…
- Zaczynam się bać.
- Ostatni właściciel powiesił się w…
- Nie chcę wiedzieć gdzie! Proszę mi więcej nie mówić!
- Ale ja muszę… Żona wcześniejszego właściciela popełniła samobójstwo we…
- Dosyć! Zwalniam panią z obowiązku informowania mnie o martwych ludziach w moim domu. Trupy już usunięto?
- Ależ oczywiście! Dom jest całkowicie odnowiony. Żadnych śladów.
- To dobrze. Tylko to mnie interesuje.
- Nie jest pani przesądna?
- Nie. Ludzie umierają. To się zdarza.
- O tym domu chodzą już legendy. Nazywają go przeklętym domem.
- Duchy popierdalają po tarasie, w kuchni dynda wisielec z wywieszonym jęzorem, w sypialni leży nagus z toporem w głowie, w wannie moczy się zakrwawiony trup, a z piwnicy dobiegają jęki i brzęk łańcuchów…
- Aż tak źle chyba nie jest…
- Żartowałam. Proszę się rozluźnić.
- Mówią, że ten dom sprowadza nieszczęście na każdego, kto tu się wprowadzi… Mogę obniżyć cenę maksymalnie o 100 $. Więcej nie da rady, bo mnie zwolnią.
- 150 i się wprowadzam. Dziś.
- Zgoda.
- Ani słowa mojej rodzinie o tych… anomaliach…
- Będę milczeć jak grób. To znaczy ja chciałam powiedzieć…

Roześmiały się jak gimnazjalistki. Głośno, nieskrępowanie. Nawiedzony dom… ale jazda!

Teresa była zachwycona. Przestronne, jasne pokoje, dobrana kolorystyka, nowoczesny sprzęt… Chodziła z pokoju do pokoju dotykając mebli jak we śnie. Mateusz wybrał sobie pokój na górze i zaczął już się rozpakowywać. Jak tylko drzwi się zamknęły za agentką Magdalena poszła na plażę. Z tarasu rozpościerał się niesamowity widok na ocean.

Nie było jeszcze tak późno, postanowiła pojechać do swojego nowego pracodawcy. Nie wiedziała jak ma się ubrać. Zawsze wkładała mundur, teraz już nie mogła tego zrobić. Będę za tym tęsknić

John, jej nowy szef, był tak ucieszony, że nie potrafił usiedzieć na miejscu. Jego żona nie mogła przestać głaskać jej ręki uśmiechając się jak do córki. Zaproponowali jej pensję wyższą niż miała dotychczas. Chciała szybko podpisać kontrakt, żeby się nie rozmyślili.

- Myślałem, że będziesz negocjować pensję, dlatego podałem tak niską…
- A jaką przewidywałeś, że wynegocjuję?
- No… 10% wyższą…?
- 15% i podpisuję kontrakt.
- Umowa stoi.

Przeklęty dom? Niosący nieszczęścia? Poproszę o więcej takich nieszczęść…

- Zaczynasz od jutra… możesz tak prędko…?
- Daj mi z dwa dni. Muszę się zorganizować, wyspać, zaaklimatyzować i dostosować do różnicy czasu. Do wczoraj mieszkałam w Europie, pamiętasz?
- Tak, tak, oczywiście. Masz trzy dni.

Wychodząc z malutkiej poczekalni przy lotnisku niemalże zderzyła się w drzwiach z wchodzącym facetem. Już otwierała usta, żeby zwrócić uwagę napaleńcowi i powiedzieć mu co o nim myśli.

- Maggie? Co ty tu robisz?
- Pracuję. Od dziś. Właśnie podpisałam kontrakt. Co ty tu robisz?
- Pomagam Johnowi. On nie może latać, nie mógł znaleźć pilota… no wiesz… firma by upadła.
- Ethan… jestem pod wrażeniem… nie znałam cię z tej strony.
- Andrzej wie, że jesteś na wyspie?
- Jeszcze nie. Dziś przyleciałam. Jestem tu z synem i teściową.
- TEŚCIOWĄ?
- Tak. Teściową. Jak ją poznasz, to zmienisz zdanie o teściowych. Jest dla mnie jak matka. Bardzo mi pomaga. Wiesz co? O której kończysz?
- Mam zamówione dwa loty. Za jakieś cztery godziny.
- Jak skończysz poleć po Andrzeja, jak znajdziesz Williama, też go zabierz i przyjdźcie do mnie na kolację. Zapraszam. Poznacie moją rodzinę.
- Bardzo chętnie.
- O ósmej.
- Ok. O ósmej.

Napisała mu swój nowy adres na ulotce reklamowej. Kiedy mu go podawała pociągnął ją do siebie i przytulił z całej siły. Aż powietrza jej zabrakło.

- Ale się cieszę, że jesteś.
- Ja też. Odciąłeś mi dopływ powietrza…
- O… przepraszam. To z radości.
- Ok. Do wieczora.

Zaszumiało jej w głowie. Nie wiedziała czy to z powodu chwilowego braku tlenu, czy Ethan tak na nią działał. Nie… to niemożliwe… Wieczór zapowiadał się, ach… zapowiadał się…

8 komentarzy:

  1. Pojawienie się wiadomości na FB o nowym poście aż mnie odpędziło od pisania magisterki ;) a teraz mogę spokojnie zasnąć :) i jak zwykle proszę o więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten szum w głowie to zmiana klimatu, czy ciąża Jej się przyplątała?
    Oraz bry dzionek ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. :D super post! Ciekawa jestem dalszego przebiegu zdarzen. A u mnie tez trcohe metafizycznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahah ja teraz tez mam info na FB ... bo do szalu mnie doprowadzalo zagladanie a tu nic i ni ci nic ;-) Prosze o wiecej!!!!
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Za mało !!!! Proszę o kolejny odcinek :) Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  6. Hurra! Będzie ujarzmienie przez silnego mężczyznę! :-)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę przyznać, że odcinki pojawiają się niezwykle rzadko :( Najchętniej przeczytałabym wszystko. Łącznie z częścią, której jeszcze nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  8. I jak zwykle ucięłaś w najlepszym/najgorszym momencie :)
    Lekkie pióro, czyl raczej lekkie palce powinienem powiedzieć, charakteryzuje każdy Twój tekst. Jak zwykle miło się czytało :)

    hanibal

    OdpowiedzUsuń

Ludziska! Podpisywać się, bo nie lubię gadać z Anonimami!
Przepraszam za konieczność weryfikacji obrazkowej, ale bez tego dostaję dziennie 50 komentarzy spamowych.