- Nie, Magdalena. Magdalena! - chwycił ją mocno za ręce i
przytrzymał za jej plecami – Powiedziałem NIE.
- Ale dlaczego? Niedawno sam chciałeś…
- Jeszcze miesiąc temu sam usiłowałem zaciągnąć cię do
łóżka, ale dziś… nie.
- Ale dlaczego? Już ci się nie podobam…?
- Maggie… proszę cię…
- No to dlaczego?
- Za bardzo mi na tobie zależy, żeby traktować cię jak
twoje stewardessy.
- Co?
- To co słyszałaś.
Zupełnie zbita z tropu usiadła obok Daniela na tapczanie.
Atmosfera była tak niezręczna jaka tylko mogła być.
- Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, żeby ktoś odrzucił…
moją propozycję…
- A dużo ich składałaś…? Tych propozycji?
- No, nie…
- Śniadanie. Grzanki mogą być? Albo płatki śniadaniowe z
mlekiem?
- Lepiej chyba będzie jak sobie pójdę…
- Nie, nie będzie lepiej.
- Ale będzie prościej. Dla mnie prościej. Jeszcze nigdy w
życiu nie byłam tak zażenowana… Jestem beznadziejna…
- Nie jesteś. Magdalena… Poczekaj! Magdalena!
Ale jej już nie było. Lata praktyki w szybkim ubieraniu chociaż na coś się przydały. Zbiegając po schodach wkładała płaszcz i
naciskała czapkę na głowę. Przejeżdżająca taksówka była wybawieniem. Siedząc w
samochodzie spojrzała na oddalający się budynek. Daniel stał w oknie opierając
się o szybę.
Całą drogę do domu katowała się swoim irracjonalnym
zachowaniem. Zastanawiała się co jej strzeliło do głowy? Co chciałam w ten sposób osiągnąć? Zranić
Ethana? Dać mu powód do odejścia? Chciałam zrobić dokładnie to samo co Adam
zrobił mnie. Jakbym nie wiedziała jak to boli. I dlaczego akurat Daniel? Bo był
pod ręką? Przecież nawet go nie kocham. Ale jemu na mnie zależy. Ciekawe jak
długo będzie mu zależeć? Tak długo jak na żonie?
Honolulu przywitało ją deszczem. Rajska wyspa, nie ma co… Przy głównym wejściu na lotnisko
z daleka rozpoznała starego pickupa Ethana.
- Skąd wiedziałeś, że przylecę tym lotem?
- Zadzwoniłem na lotnisko i sprawdziłem czy jesteś na
liście pasażerów. Nie odbierasz telefonów. Denerwowałem się.
- Telefon mi się wyładował i zapomniałam ładowarki.
- Tak się domyślałem, ale ta sprawa z Kalanim trochę mnie…
sama wiesz…
Jedno małe słowo przypomniało całą jej idiotyczną
sytuację. Złe przeczucia znów dodusiły ją do ziemi. Aż dziwne, że nie uklękła
pod ich ciężarem. Lekkość, wolność i swoboda, które czuła będąc w Philadelphii
pękły niczym bańka mydlana.
- Taaa… Kalani…
- Chodź. Zabiorę cię do domu, a jutro lecimy tylko we
dwójkę na Maui. John oddał nam swój domek na weekend.
- Przecież masz ćwiczenia. Sam mówiłeś, że nie możesz
teraz wziąć urlopu.
- Ćwiczenia mogę odbębnić jak wrócę. Nie zapominaj, że
moim dowódcą jest Andrzej i to on decyduje kiedy mam być na służbie.
- Maui. Nigdy nie byłam na Maui.
Patrzyła na Ethana, zdawała sobie sprawę jak bardzo mu na
niej zależy i było jej coraz bardziej wstyd. Poczucie winy skręcało jej żołądek
w supeł. Chciałaś to masz!
Następny dzień, niczym na zamówienie, przywitał ich
słońcem. Ethan nocował u Magdaleny. Całą noc budziła się co chwilę i zapadała w
męczące drzemki. Cały czas wtulała się w Ethana. Jego obecność była jej
niezbędna jak tlen. Nawet ona nie rozumiała swojego zachowania. Kładła to na
karb wyrzutów sumienia.
Urokliwe miejsce w jakie zabrał ją Ethan nie sprawiło, że
poczuła się lepiej. Cały czas męczyło ją poczucie winy i jakiś nieokreślony
lęk. Nie potrafiła go sprecyzować. Miała wrażenie, że za chwilę coś się stanie.
Nie wiedziała co, ale wiedziała, że będzie to straszne i okropne. Niemalże się
cieszyła kiedy weekend dobiegł końca i mogli wracać do domu.
Ethan nie był zadowolony. Miał nadzieję, że spędzą kilka
wspaniałych dni oderwani od rzeczywistości. Stało się zupełnie inaczej.
Magdalena była jak nieobecna. Myślami krążyła zupełnie gdzie indziej. Kiedy
zapytał o Daniela tylko fuknęła na niego i tak w zasadzie nic mu nie
odpowiedziała.
Obojgu chyba ulżyło kiedy wreszcie dojechali do domu. Z
torbą na ramieniu weszła do domu, marząc o garści tabletek nasennych i położeniu
się do łóżka. Żałowała, że nie wyciągnęła od Daniela nazwy tego specyfiku,
który jej zaserwował w Philadelphii.
- Magdalena, jacyś faceci z FBI czekają na ciebie w
salonie.
- FBI? Czego chcą?
- Nie chcieli powiedzieć. Kiedy im powiedziałam, że dziś
wracasz do domu usiedli murem i czekają.
- Ok…
Wszystkie złe przeczucia, które kumulowały się przez te
kilka dni nagle eksplodowały. Weszła do salonu i nie miała nawet siły się
uśmiechnąć.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. Kapitan Magdalena Scez… Shcez…
- Kapitan Magdalena Szczerzykowska. Słucham panów.
- Magdalena Shcezykowska, jesteś aresztowana za
zamordowanie Daniela Johnsona. Masz prawo zachować milczenie. Wszystko, co
powiesz, może być użyte przeciwko tobie. Masz prawo do adwokata podczas
przesłuchania, a jeżeli cię na niego nie stać, zapewnimy ci adwokata z urzędu.
- Co?
- Maggie…?
- Daniel nie żyje…?
- Wychodzimy!
Skuli ją w kajdanki i wyprowadzili z domu trzymając za
łokieć. Magdalena była tak zszokowana informacją o śmierci Daniela, że
całkowicie zamilkła. Teresa stała z Mateuszem w drzwiach krzycząc, żeby się nie
denerwowała, że wszystko się wyjaśni. Ethan tylko krzyknął, że już dzwoni do
adwokata.
Dla Magdaleny nic nie miało znaczenia w tym momencie. Kajdanki
wpijały jej się w nadgarstki, a jedyne co huczało jej w głowie, to informacja,
że Daniel nie żyje. Daniel nie żyje.
Daniel nie żyje. DANIEL NIE ŻYJE!
OOOOOo...pojechałaś!!! jak to ty;)) ale mam nadzieję, że to jakośs.... inaczej się skoczy... zabili go a uciekł....eeech
OdpowiedzUsuńSzkoda Daniela, ale widocznie za dużo tych facetów :) A swoją drogą- pokrętne ścieżki autorki fundują nam masę zwrotów :) Pomyślałam sobie, że jeszcze tylko nieślubnej siostry- bliźniaczki i ufo nie włączyłaś dotychczas w akcję, a myślę, że u Ciebie Klepsydro coraz mniej mnie już zdziwi :)I tu się pewnie mylę hehehe Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńNoż kurna ,,,sprzedała pecha albo "zły los" Danielowi???
OdpowiedzUsuńPewnie, że damom odmawiać nie wolno, ale żeby aż tak surowa kara? :(((
OdpowiedzUsuńSezon polowań rozpoczęty...
OdpowiedzUsuńTo ze facet nie mial ochoty na seks to chyba jeszcze nie powod aby go mordowac. Oj, pojechalas po bandzie dziewczyno :)
OdpowiedzUsuńBarbara
Stawiam na panią żonę. :/ Albo może wkurzony pacjent lub Lucyna...
OdpowiedzUsuńKto wie...
Lily
szybki zwrot akcji .. kiedy możemy liczyć na ciąg dalszy ??? opowiadanie coraz lepsze - pozdrawiam Sybil :)
OdpowiedzUsuńA tak polubiłam Daniela...
OdpowiedzUsuńWróci jako duch? ;)
kate:)
W sumie ten Daniel zly nie byl, lawiran i lavstorant ale uroczy ... Zona mu to kuku zrobila?
OdpowiedzUsuńCholera wie, moze to i za banalne, Klepsydra na banal nie idzie ...
Pozdrawiam
aga
He, hem a ja wiem kto jest sprawcą morderstwa! KALANI!!
OdpowiedzUsuńJan
Magdalena znajdzie alibi nie do podważenia i ją wypuszczą. Zacznie śledztwo na własną rękę i okaże się że doktorek nie do końca był tym za kogo się podaje i jego przeszłość się zemściła :) Taki doktor Jekyll i mr Hyde. Klepsydra składam pokłony :)
OdpowiedzUsuńmi też się zdaje, że Kalani. przecież ktoś musi zginąć w tych przeznaczeniach, i drugi raz niezupełnie mógł ochronić Magdę więc padło na kogoś kto był blisko. tylko nie wiem jak to dalej połączyć. dla odmiany Daniel będzie ja potem straszył za to? albo pobije się z Kalanim? (hi hi:-)) ciekawie się robi:-)
OdpowiedzUsuńUla