czwartek, 6 grudnia 2012

Przeczucia


- Nie, Magdalena. Magdalena! - chwycił ją mocno za ręce i przytrzymał za jej plecami – Powiedziałem NIE.
- Ale dlaczego? Niedawno sam chciałeś…
- Jeszcze miesiąc temu sam usiłowałem zaciągnąć cię do łóżka, ale dziś… nie.
- Ale dlaczego? Już ci się nie podobam…?
- Maggie… proszę cię…
- No to dlaczego?
- Za bardzo mi na tobie zależy, żeby traktować cię jak twoje stewardessy.
- Co?
- To co słyszałaś.


Zupełnie zbita z tropu usiadła obok Daniela na tapczanie. Atmosfera była tak niezręczna jaka tylko mogła być.

- Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, żeby ktoś odrzucił… moją propozycję…
- A dużo ich składałaś…? Tych propozycji?
- No, nie…
- Śniadanie. Grzanki mogą być? Albo płatki śniadaniowe z mlekiem?
- Lepiej chyba będzie jak sobie pójdę…
- Nie, nie będzie lepiej.
- Ale będzie prościej. Dla mnie prościej. Jeszcze nigdy w życiu nie byłam tak zażenowana… Jestem beznadziejna…
- Nie jesteś. Magdalena… Poczekaj! Magdalena!

Ale jej już nie było. Lata praktyki w szybkim ubieraniu chociaż na coś się przydały. Zbiegając po schodach wkładała płaszcz i naciskała czapkę na głowę. Przejeżdżająca taksówka była wybawieniem. Siedząc w samochodzie spojrzała na oddalający się budynek. Daniel stał w oknie opierając się o szybę.

Całą drogę do domu katowała się swoim irracjonalnym zachowaniem. Zastanawiała się co jej strzeliło do głowy? Co chciałam w ten sposób osiągnąć? Zranić Ethana? Dać mu powód do odejścia? Chciałam zrobić dokładnie to samo co Adam zrobił mnie. Jakbym nie wiedziała jak to boli. I dlaczego akurat Daniel? Bo był pod ręką? Przecież nawet go nie kocham. Ale jemu na mnie zależy. Ciekawe jak długo będzie mu zależeć? Tak długo jak na żonie?

Honolulu przywitało ją deszczem. Rajska wyspa, nie ma co… Przy głównym wejściu na lotnisko z daleka rozpoznała starego pickupa Ethana.

- Skąd wiedziałeś, że przylecę tym lotem?
- Zadzwoniłem na lotnisko i sprawdziłem czy jesteś na liście pasażerów. Nie odbierasz telefonów. Denerwowałem się.
- Telefon mi się wyładował i zapomniałam ładowarki.
- Tak się domyślałem, ale ta sprawa z Kalanim trochę mnie… sama wiesz…

Jedno małe słowo przypomniało całą jej idiotyczną sytuację. Złe przeczucia znów dodusiły ją do ziemi. Aż dziwne, że nie uklękła pod ich ciężarem. Lekkość, wolność i swoboda, które czuła będąc w Philadelphii pękły niczym bańka mydlana.

- Taaa… Kalani…
- Chodź. Zabiorę cię do domu, a jutro lecimy tylko we dwójkę na Maui. John oddał nam swój domek na weekend.
- Przecież masz ćwiczenia. Sam mówiłeś, że nie możesz teraz wziąć urlopu.
- Ćwiczenia mogę odbębnić jak wrócę. Nie zapominaj, że moim dowódcą jest Andrzej i to on decyduje kiedy mam być na służbie.
- Maui. Nigdy nie byłam na Maui.

Patrzyła na Ethana, zdawała sobie sprawę jak bardzo mu na niej zależy i było jej coraz bardziej wstyd. Poczucie winy skręcało jej żołądek w supeł. Chciałaś to masz!

Następny dzień, niczym na zamówienie, przywitał ich słońcem. Ethan nocował u Magdaleny. Całą noc budziła się co chwilę i zapadała w męczące drzemki. Cały czas wtulała się w Ethana. Jego obecność była jej niezbędna jak tlen. Nawet ona nie rozumiała swojego zachowania. Kładła to na karb wyrzutów sumienia.

Urokliwe miejsce w jakie zabrał ją Ethan nie sprawiło, że poczuła się lepiej. Cały czas męczyło ją poczucie winy i jakiś nieokreślony lęk. Nie potrafiła go sprecyzować. Miała wrażenie, że za chwilę coś się stanie. Nie wiedziała co, ale wiedziała, że będzie to straszne i okropne. Niemalże się cieszyła kiedy weekend dobiegł końca i mogli wracać do domu.

Ethan nie był zadowolony. Miał nadzieję, że spędzą kilka wspaniałych dni oderwani od rzeczywistości. Stało się zupełnie inaczej. Magdalena była jak nieobecna. Myślami krążyła zupełnie gdzie indziej. Kiedy zapytał o Daniela tylko fuknęła na niego i tak w zasadzie nic mu nie odpowiedziała.

Obojgu chyba ulżyło kiedy wreszcie dojechali do domu. Z torbą na ramieniu weszła do domu, marząc o garści tabletek nasennych i położeniu się do łóżka. Żałowała, że nie wyciągnęła od Daniela nazwy tego specyfiku, który jej zaserwował w Philadelphii.

- Magdalena, jacyś faceci z FBI czekają na ciebie w salonie.
- FBI? Czego chcą?
- Nie chcieli powiedzieć. Kiedy im powiedziałam, że dziś wracasz do domu usiedli murem i czekają.
- Ok…

Wszystkie złe przeczucia, które kumulowały się przez te kilka dni nagle eksplodowały. Weszła do salonu i nie miała nawet siły się uśmiechnąć.

- Dzień dobry.
- Dzień dobry. Kapitan Magdalena Scez… Shcez…
- Kapitan Magdalena Szczerzykowska. Słucham panów.
- Magdalena Shcezykowska, jesteś aresztowana za zamordowanie Daniela Johnsona. Masz prawo zachować milczenie. Wszystko, co powiesz, może być użyte przeciwko tobie. Masz prawo do adwokata podczas przesłuchania, a jeżeli cię na niego nie stać, zapewnimy ci adwokata z urzędu.
- Co?
- Maggie…?
- Daniel nie żyje…?
- Wychodzimy!

Skuli ją w kajdanki i wyprowadzili z domu trzymając za łokieć. Magdalena była tak zszokowana informacją o śmierci Daniela, że całkowicie zamilkła. Teresa stała z Mateuszem w drzwiach krzycząc, żeby się nie denerwowała, że wszystko się wyjaśni. Ethan tylko krzyknął, że już dzwoni do adwokata.

Dla Magdaleny nic nie miało znaczenia w tym momencie. Kajdanki wpijały jej się w nadgarstki, a jedyne co huczało jej w głowie, to informacja, że Daniel nie żyje. Daniel nie żyje. Daniel nie żyje. DANIEL NIE ŻYJE!

13 komentarzy:

  1. OOOOOo...pojechałaś!!! jak to ty;)) ale mam nadzieję, że to jakośs.... inaczej się skoczy... zabili go a uciekł....eeech

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda Daniela, ale widocznie za dużo tych facetów :) A swoją drogą- pokrętne ścieżki autorki fundują nam masę zwrotów :) Pomyślałam sobie, że jeszcze tylko nieślubnej siostry- bliźniaczki i ufo nie włączyłaś dotychczas w akcję, a myślę, że u Ciebie Klepsydro coraz mniej mnie już zdziwi :)I tu się pewnie mylę hehehe Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  3. Noż kurna ,,,sprzedała pecha albo "zły los" Danielowi???

    OdpowiedzUsuń
  4. Pewnie, że damom odmawiać nie wolno, ale żeby aż tak surowa kara? :(((

    OdpowiedzUsuń
  5. Sezon polowań rozpoczęty...

    OdpowiedzUsuń
  6. To ze facet nie mial ochoty na seks to chyba jeszcze nie powod aby go mordowac. Oj, pojechalas po bandzie dziewczyno :)

    Barbara

    OdpowiedzUsuń
  7. Stawiam na panią żonę. :/ Albo może wkurzony pacjent lub Lucyna...
    Kto wie...

    Lily

    OdpowiedzUsuń
  8. szybki zwrot akcji .. kiedy możemy liczyć na ciąg dalszy ??? opowiadanie coraz lepsze - pozdrawiam Sybil :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A tak polubiłam Daniela...
    Wróci jako duch? ;)

    kate:)

    OdpowiedzUsuń
  10. W sumie ten Daniel zly nie byl, lawiran i lavstorant ale uroczy ... Zona mu to kuku zrobila?
    Cholera wie, moze to i za banalne, Klepsydra na banal nie idzie ...
    Pozdrawiam
    aga

    OdpowiedzUsuń
  11. He, hem a ja wiem kto jest sprawcą morderstwa! KALANI!!
    Jan

    OdpowiedzUsuń
  12. Magdalena znajdzie alibi nie do podważenia i ją wypuszczą. Zacznie śledztwo na własną rękę i okaże się że doktorek nie do końca był tym za kogo się podaje i jego przeszłość się zemściła :) Taki doktor Jekyll i mr Hyde. Klepsydra składam pokłony :)

    OdpowiedzUsuń
  13. mi też się zdaje, że Kalani. przecież ktoś musi zginąć w tych przeznaczeniach, i drugi raz niezupełnie mógł ochronić Magdę więc padło na kogoś kto był blisko. tylko nie wiem jak to dalej połączyć. dla odmiany Daniel będzie ja potem straszył za to? albo pobije się z Kalanim? (hi hi:-)) ciekawie się robi:-)
    Ula

    OdpowiedzUsuń

Ludziska! Podpisywać się, bo nie lubię gadać z Anonimami!
Przepraszam za konieczność weryfikacji obrazkowej, ale bez tego dostaję dziennie 50 komentarzy spamowych.