Przesłuchanie nie miało końca. Wciąż i wciąż powtarzała to
samo. I nikt jej nie wierzył. Nawet jej adwokat, siwiejący starszy pan z
dobrotliwym uśmieszkiem, który tylko nieznacznie tuszował wredność charakteru.
Po wysłuchaniu jej wersji zdarzeń powiedział jej tylko, że jest tak długo
niewinna, dopóki nie udowodnią jej winy, a jego w tym głowa, żeby nie
udowodniono. Z jego słów i zachowania wynikało jasno, że nie wierzy w ani jedno
słowo, ale i tak będzie ją bronił.
W totalnym otępieniu i szoku została zaprowadzona do celi.
Przedtem musiała oddać wszystkie rzeczy osobiste. Była przerażona. Cela była
dość dużym pomieszczeniem z drewnianymi ławkami. Nie było tam pryczy,
wywnioskowała więc, że jest tam tylko chwilowo. Razem z nią przebywały tam inne
kobiety. Ze strojów i zachowania rozpoznała kilka prostytutek, jakieś
złodziejki złapane na gorącym uczynku i jakąś kobietę, która wyglądała na
kloszardkę. Doborowe towarzystwo…
nie ma co…
Kucnęła pod jedną ze ścian chowając twarz w dłoniach i
marzyła, żeby obudzić się z tego koszmaru. Nie potrafiła wyrzucić z pamięci
drastycznych zdjęć jakie jej pokazano. Zmasakrowane ciało w ogóle nie
przypominało Daniela. Twarzy wcale nie można było rozpoznać. Na szkoleniach,
które przeszła jeszcze w szkole wojskowej i później, kiedy pracowała już w
liniach lotniczych nie raz widywała takie zdjęcia. Były to ofiary katastrof
lotniczych. Jednak wtedy oglądała ciała obcych ludzi, a teraz to był Daniel!
Ten wesoły, wciąż uśmiechnięty Daniel! Zdawała sobie sprawę, że do świętych to
on nie należał, ale zdecydowanie nie zasłużył na taką śmierć. Człowiek
prowadzący śledztwo specjalnie pokazywał jej te zdjęcia z chorą satysfakcją
patrząc jak na nią to działa. Podając kolejne zdjęcia zadawał wciąż pytanie
„Opowiedz jak to zrobiłaś”. Zupełnie do niego nie docierało, że tego nie
zrobiła. W jego oczach była winna. Winna jak cholera. Miał świadków na to jak
wybiegła z mieszkania Daniela nie zatrzymując się i jak wsiadła do taksówki. Winna!
Koszardka usiadła obok niej na podłodze. Wyciągnęła przed
siebie nogi. Magdalenie dziwne się zdawało, że pomimo obszarpanej odzieży i
pozornie brudnej twarzy nie cuchnęło od niej. Uświadomiła sobie, że to
charakteryzacja. Przysłano szpiega. Kloszardka była przymilna, opowiadała o
sobie jakie ciężkie życie prowadzi i że wsadzono ją tutaj przez pomyłkę, że ona
nie ukradła… i tak dalej, i tak dalej. Pośród tego szaleństwa Magda niemalże
zaczęła się śmiać.
- A dlaczego ty tu się znalazłaś?
- Nie chcę o tym rozmawiać.
- Ale przecież mnie możesz powiedzieć! Ja ci opowiedziałam
za co mnie zamknęli. Teraz twoja kolej.
- Powiedz agentowi Smithowi czy jak mu tam, że nie zabiłam
Daniela Johnsona. I dodaj ode mnie, że za inteligentna jestem na takie numery.
Kloszardka wstała i sprężystym krokiem, zupełnie różnym od
poprzednich swoich ruchów podeszła do drzwi i zawołała strażnika. Wychodząc obróciła się i
zmierzyła Magdalenę gniewnym spojrzeniem. Dopiero teraz Magda zwróciła uwagę,
że pozostałe kobiety przyglądają się z zainteresowaniem całemu zdarzeniu.
- Zabiłaś człowieka…? Suka skończona jesteś!
- Chcesz być następna?
Magdalena wiedziała, ze inaczej nie można rozmawiać z
takimi ludźmi. Przypomniało jej się dzieciństwo w domu dziecka, kiedy musiała
walczyć nawet o poduszkę, którą notorycznie jej kradziono. Nie sądziła jednak,
że kiedykolwiek ta zaprawa przyda jej się w dorosłym życiu.
Chwilę później przyszedł strażnik i zaprowadził ją do
osobnej celi. Była tam sama. Oznaczono ją jako szczególnie niebezpiecznego
więźnia. Tylko bezduszne oko kamery miała jako towarzysza.
Położyła się na skrzypiącej pryczy i zwinęła w kłębek.
Chciała zasnąć i już więcej się nie obudzić. Zacisnęła powieki, ale pomimo
ogromnego zmęczenia nie mogła zasnąć. Do krat jej celi podszedł strażnik.
- W czasie dnia nie kładziesz się na pryczy! Wstań!
- Bo co? Aresztujesz mnie? Wsadzisz do więzienia? Czy może
od razu wyślesz na krzesło elektryczne?
Magdalena nie ruszyła się z miejsca. Strażnik powtórzył
polecenie trzy razy. Nie reagowała. W końcu stracił cierpliwość. Otwarł kraty
celi, wszedł i pochylił się nad nią.
- Wstawaj!
- Nie!
Zamachnął się i z całej siły uderzył ją drewnianą, krótką
pałką.
Magdalena zerwała się na równe nogi. Nieprzytomnie
rozejrzała się wokół siebie. Stała w swojej sypialni. Na fotelu obok leżał jej
mokry mundur. Za oknem zaczęło się przejaśniać.
- Maggie, wszystko w porządku? Obudź się. Śniło ci się
coś? Cała jesteś roztrzęsiona.
- Ethan…? Co ty tu robisz?
- Zapomniałem dokumentów, musiałem się cofnąć. Dobrze się
czujesz?
- Więzienie… Daniel nie żyje… i wszyscy myślą, że ja go
zabiłam… Co ja tu w ogóle robię…?
- Magdalena, zaczynam się ciebie bać… Jakie więzienie? Daniel
pewnie czeka na ciebie w Philadelphii. Powinnaś do niego zadzwonić, że
przylecisz później, bo pewnie się martwi.
- On nie wie, że mam przylecieć. Ethan…?
- Tak?
- Poprosiłeś Johna, żeby nam udostępnił na weekend swój
domek na Maui?
- Maggie… John nie ma domku na Maui… Jeżeli źle się
czujesz, to zostanę.
- Nie…, jedź na te ćwiczenia, jedź… Wszystko w porządku. Ten
sen był tak realistyczny…
Ethan pocałował Magdalenę w czoło i wyszedł. Magda wzięła
telefon i drżącymi palcami wybijała numer do Daniela. Odebrał po drugim
sygnale.
- Cześć! Co tam? Przylatujesz do Philadelphii?
- Daniel…?
- Stało się coś?
Nie mogła wydusić z siebie słowa. Wielki głaz spadł jej z
serca. Rozbeczała się do słuchawki. Zupełnie zdezorientowany Daniel nie
wiedział jak ma się zachować.
- Maggie…? Halo! Jesteś tam?
- Daniel… mógłbyś przylecieć do Honolulu?
Nie ma to jak porządny hardcore ;)
OdpowiedzUsuńKlepsi ja mam slabe serce, juz w tym tygodniu bylam na ER aaaaaaaaaaaa
OdpowiedzUsuńprosze juz nikogo wiecej nie zabijaj w snie czy na jawie....
Matko co za zwroty akcji....
pzdr jovanna
kamień z serca! :)
OdpowiedzUsuńNo i masz, nabrałam się :)A miało mnie nic już nie zdziwić :))) Ok, czekam, co dalej... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOK, ona sni na jawie. Tylko ktore to jest sen a ktore jawa?????
OdpowiedzUsuńBarbara
Niezła zmyłka :)
OdpowiedzUsuńTeraz okaże się, że ten sen był proroczy... I Daniel rzeczywiście zginie w katastrofie lotniczej lecąc do Magdaleny.... :) No z tą małą różnicą, że nie wsadzą jej za to do więzienia bo to nie ona będzie kapitanem tego samolotu :)
OdpowiedzUsuńAleńka
nooo!!! :)
OdpowiedzUsuńSen czy jawa, ale ochotę na Daniela to ona ma :)))
OdpowiedzUsuńO tak popieram, że ciągutki do niego to nasza Magdalena ma - zresztą ze wzajemnością. Ciekawe co też nam teraz Klepsydra zafunduje...
UsuńKlepydro kochana nie kaz nam dluzej czekac!!!! Wchodze milion razy na Twoja strone z nadzieja, ze moze tym razem...... Wiem, wiem weny nie mozna przyspieszyc, ale kobieto zlituuuuj siiieee :):) Niedlugo koniec swiata, to moze wrzuc kilka odcinkow :) bo chcialabym poznac losy Malgorzaty do konca :)
OdpowiedzUsuńMonika
Moniko.. coś za szybko czytasz.. :)) Główna bohaterka ma na imię Magdalena..:) Ale wiem, wiem... pospiech czyni cuda :)
UsuńAleńka
kurcze, nawet nie zauwazylam :/ rozmawialam przez telefon z kolezanka Malgosia podczas pisania tego komentarza i Magdalene przechrzcilam na Malgosie, to na M i tamto rowniez :) mam nadzieje, ze nie urazilam nikogo swoim gapiostwem.Monika
Usuń