sobota, 8 grudnia 2012

Sen - mara, Bóg - wiara.


Przesłuchanie nie miało końca. Wciąż i wciąż powtarzała to samo. I nikt jej nie wierzył. Nawet jej adwokat, siwiejący starszy pan z dobrotliwym uśmieszkiem, który tylko nieznacznie tuszował wredność charakteru. Po wysłuchaniu jej wersji zdarzeń powiedział jej tylko, że jest tak długo niewinna, dopóki nie udowodnią jej winy, a jego w tym głowa, żeby nie udowodniono. Z jego słów i zachowania wynikało jasno, że nie wierzy w ani jedno słowo, ale i tak będzie ją bronił.

W totalnym otępieniu i szoku została zaprowadzona do celi. Przedtem musiała oddać wszystkie rzeczy osobiste. Była przerażona. Cela była dość dużym pomieszczeniem z drewnianymi ławkami. Nie było tam pryczy, wywnioskowała więc, że jest tam tylko chwilowo. Razem z nią przebywały tam inne kobiety. Ze strojów i zachowania rozpoznała kilka prostytutek, jakieś złodziejki złapane na gorącym uczynku i jakąś kobietę, która wyglądała na kloszardkę. Doborowe towarzystwo… nie ma co…


Kucnęła pod jedną ze ścian chowając twarz w dłoniach i marzyła, żeby obudzić się z tego koszmaru. Nie potrafiła wyrzucić z pamięci drastycznych zdjęć jakie jej pokazano. Zmasakrowane ciało w ogóle nie przypominało Daniela. Twarzy wcale nie można było rozpoznać. Na szkoleniach, które przeszła jeszcze w szkole wojskowej i później, kiedy pracowała już w liniach lotniczych nie raz widywała takie zdjęcia. Były to ofiary katastrof lotniczych. Jednak wtedy oglądała ciała obcych ludzi, a teraz to był Daniel! Ten wesoły, wciąż uśmiechnięty Daniel! Zdawała sobie sprawę, że do świętych to on nie należał, ale zdecydowanie nie zasłużył na taką śmierć. Człowiek prowadzący śledztwo specjalnie pokazywał jej te zdjęcia z chorą satysfakcją patrząc jak na nią to działa. Podając kolejne zdjęcia zadawał wciąż pytanie „Opowiedz jak to zrobiłaś”. Zupełnie do niego nie docierało, że tego nie zrobiła. W jego oczach była winna. Winna jak cholera. Miał świadków na to jak wybiegła z mieszkania Daniela nie zatrzymując się i jak wsiadła do taksówki. Winna!

Koszardka usiadła obok niej na podłodze. Wyciągnęła przed siebie nogi. Magdalenie dziwne się zdawało, że pomimo obszarpanej odzieży i pozornie brudnej twarzy nie cuchnęło od niej. Uświadomiła sobie, że to charakteryzacja. Przysłano szpiega. Kloszardka była przymilna, opowiadała o sobie jakie ciężkie życie prowadzi i że wsadzono ją tutaj przez pomyłkę, że ona nie ukradła… i tak dalej, i tak dalej. Pośród tego szaleństwa Magda niemalże zaczęła się śmiać.

- A dlaczego ty tu się znalazłaś?
- Nie chcę o tym rozmawiać.
- Ale przecież mnie możesz powiedzieć! Ja ci opowiedziałam za co mnie zamknęli. Teraz twoja kolej.
- Powiedz agentowi Smithowi czy jak mu tam, że nie zabiłam Daniela Johnsona. I dodaj ode mnie, że za inteligentna jestem na takie numery.

Kloszardka wstała i sprężystym krokiem, zupełnie różnym od poprzednich swoich ruchów podeszła do drzwi i zawołała strażnika. Wychodząc obróciła się i zmierzyła Magdalenę gniewnym spojrzeniem. Dopiero teraz Magda zwróciła uwagę, że pozostałe kobiety przyglądają się z zainteresowaniem całemu zdarzeniu.

- Zabiłaś człowieka…? Suka skończona jesteś!
- Chcesz być następna?

Magdalena wiedziała, ze inaczej nie można rozmawiać z takimi ludźmi. Przypomniało jej się dzieciństwo w domu dziecka, kiedy musiała walczyć nawet o poduszkę, którą notorycznie jej kradziono. Nie sądziła jednak, że kiedykolwiek ta zaprawa przyda jej się w dorosłym życiu.

Chwilę później przyszedł strażnik i zaprowadził ją do osobnej celi. Była tam sama. Oznaczono ją jako szczególnie niebezpiecznego więźnia. Tylko bezduszne oko kamery miała jako towarzysza.

Położyła się na skrzypiącej pryczy i zwinęła w kłębek. Chciała zasnąć i już więcej się nie obudzić. Zacisnęła powieki, ale pomimo ogromnego zmęczenia nie mogła zasnąć. Do krat jej celi podszedł strażnik.

- W czasie dnia nie kładziesz się na pryczy! Wstań!
- Bo co? Aresztujesz mnie? Wsadzisz do więzienia? Czy może od razu wyślesz na krzesło elektryczne?

Magdalena nie ruszyła się z miejsca. Strażnik powtórzył polecenie trzy razy. Nie reagowała. W końcu stracił cierpliwość. Otwarł kraty celi, wszedł i pochylił się nad nią.

- Wstawaj!
- Nie!

Zamachnął się i z całej siły uderzył ją drewnianą, krótką pałką.

Magdalena zerwała się na równe nogi. Nieprzytomnie rozejrzała się wokół siebie. Stała w swojej sypialni. Na fotelu obok leżał jej mokry mundur. Za oknem zaczęło się przejaśniać.

- Maggie, wszystko w porządku? Obudź się. Śniło ci się coś? Cała jesteś roztrzęsiona.
- Ethan…? Co ty tu robisz?
- Zapomniałem dokumentów, musiałem się cofnąć. Dobrze się czujesz?
- Więzienie… Daniel nie żyje… i wszyscy myślą, że ja go zabiłam… Co ja tu w ogóle robię…?
- Magdalena, zaczynam się ciebie bać… Jakie więzienie? Daniel pewnie czeka na ciebie w Philadelphii. Powinnaś do niego zadzwonić, że przylecisz później, bo pewnie się martwi.
- On nie wie, że mam przylecieć. Ethan…?
- Tak?
- Poprosiłeś Johna, żeby nam udostępnił na weekend swój domek na Maui?
- Maggie… John nie ma domku na Maui… Jeżeli źle się czujesz, to zostanę.
- Nie…, jedź na te ćwiczenia, jedź… Wszystko w porządku. Ten sen był tak realistyczny…

Ethan pocałował Magdalenę w czoło i wyszedł. Magda wzięła telefon i drżącymi palcami wybijała numer do Daniela. Odebrał po drugim sygnale.

- Cześć! Co tam? Przylatujesz do Philadelphii?
- Daniel…?
- Stało się coś?

Nie mogła wydusić z siebie słowa. Wielki głaz spadł jej z serca. Rozbeczała się do słuchawki. Zupełnie zdezorientowany Daniel nie wiedział jak ma się zachować.

- Maggie…? Halo! Jesteś tam?
- Daniel… mógłbyś przylecieć do Honolulu?


13 komentarzy:

  1. Nie ma to jak porządny hardcore ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Klepsi ja mam slabe serce, juz w tym tygodniu bylam na ER aaaaaaaaaaaa
    prosze juz nikogo wiecej nie zabijaj w snie czy na jawie....
    Matko co za zwroty akcji....

    pzdr jovanna

    OdpowiedzUsuń
  3. No i masz, nabrałam się :)A miało mnie nic już nie zdziwić :))) Ok, czekam, co dalej... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. OK, ona sni na jawie. Tylko ktore to jest sen a ktore jawa?????

    Barbara

    OdpowiedzUsuń
  5. Teraz okaże się, że ten sen był proroczy... I Daniel rzeczywiście zginie w katastrofie lotniczej lecąc do Magdaleny.... :) No z tą małą różnicą, że nie wsadzą jej za to do więzienia bo to nie ona będzie kapitanem tego samolotu :)
    Aleńka

    OdpowiedzUsuń
  6. Sen czy jawa, ale ochotę na Daniela to ona ma :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak popieram, że ciągutki do niego to nasza Magdalena ma - zresztą ze wzajemnością. Ciekawe co też nam teraz Klepsydra zafunduje...

      Usuń
  7. Klepydro kochana nie kaz nam dluzej czekac!!!! Wchodze milion razy na Twoja strone z nadzieja, ze moze tym razem...... Wiem, wiem weny nie mozna przyspieszyc, ale kobieto zlituuuuj siiieee :):) Niedlugo koniec swiata, to moze wrzuc kilka odcinkow :) bo chcialabym poznac losy Malgorzaty do konca :)
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniko.. coś za szybko czytasz.. :)) Główna bohaterka ma na imię Magdalena..:) Ale wiem, wiem... pospiech czyni cuda :)
      Aleńka

      Usuń
    2. kurcze, nawet nie zauwazylam :/ rozmawialam przez telefon z kolezanka Malgosia podczas pisania tego komentarza i Magdalene przechrzcilam na Malgosie, to na M i tamto rowniez :) mam nadzieje, ze nie urazilam nikogo swoim gapiostwem.Monika

      Usuń

Ludziska! Podpisywać się, bo nie lubię gadać z Anonimami!
Przepraszam za konieczność weryfikacji obrazkowej, ale bez tego dostaję dziennie 50 komentarzy spamowych.