wtorek, 15 maja 2012

Nowy początek






Przeglądałam zawartość ciężkiego kufra. Szklane buteleczki zatknięte korkiem. Krótki sztylet. Wiązki ziół. Suche kwiaty. Dzwoneczki. Sakiewka z pieniędzmi. Wielka księga oprawiona w skórę. Zamknięta. Obejrzałam dokładnie zamek. Nie było otworu na klucz. Próbowałam otworzyć mocno szarpiąc. Miałam wrażenie, że im silniej ciągnę i szarpię za skórzany pas, tym on mocniej się zaciska na opasłym tomiszczu.


Rozzłościła mnie. Rzuciłam ją na podłogę wrzeszcząc „PŁOŃ!”. Ogień zatlił się zaledwie i zgasł. Wiedźma to przewidziała. Nawet sobie nie uświadamiałam jak dobrze mnie znała. Doskonale przewidziała co zrobię i zablokowała moje zaklęcie zanim je wypowiedziałam. Ba! Zanim o nim pomyślałam!

Usiadłam na brudnej podłodze i wzięłam na kolana ciężką księgę. Dokładnie ją obejrzałam. Wiedziałam, doskonale wiedziałam, że wiedźma musiała zostawić mi jakieś wskazówki jak otworzyć zamek. Niczego nie znalazłam.

- Ja, przeklęte dziecię nocy rozkazuję ci się otworzyć!

I nic. Uśmiechnęłam się pod nosem. Jakież to pompatyczne i pełne patosu… Wiedźma na pewno nie zamknęłaby czymś takim swoich tajemnic. Zaczęłam przeglądać ponownie zawartość kufra szukając wskazówki. Mały zwitek pergaminu… „Więcej much złapiesz na miód, niż na ocet.” I to ma być wskazówka? Co to ma w ogóle oznaczać? Chcę złamać zaklęcie, a nie łapać muchy! Dobrze, Kasieńko, spokojnie, nie irytuj się… Pogłaskałam tomiszcze po grzbiecie. Czułam się jak kretynka.

- Pięknie, najpiękniej jak potrafię cię proszę, otwórz się.

Prawie padłam trupem z wrażenia, bo skórzany pas ściśle oplatający księgę poluźnił się, po czym opadł bezwładnie, a zamek się otwarł ukazując pożółkłe stronice zapisane drobnym pismem.

Bla, bla, bla… Bla, bla, bla… odpowiedzialność… bla… zachowaj rozwagę… bla, bla… karma do ciebie wraca… bla, bla… same dyrdymały. Nic czego wcześniej bym nie wiedziała.

- Pokaż mi…

No właśnie… co ma mi pokazać…? Co się spodziewałam tu znaleźć? Sama nie wiedziałam.

- Pokaż mi moje przeznaczenie.

Karty same zaczęły się przewracać i zatrzymały się pod koniec księgi. „Przeznaczenie nie istnieje. Ty sama tworzysz swoją przyszłość. Narodziłaś się, żeby pomagać ludziom w najcięższych momentach ich życia. Czasem jedynym wyjściem jest śmierć, ale to chyba już wiesz. Władasz śmiercią, nocą i ogniem, ale nie nadużywaj tej władzy.” To się dowiedziałam. Po prostu same nowinki.

- Pokaż mi coś czego nie wiem.

Karty zaczęły bezładnie przewracać się w tę i z powrotem, nie zatrzymując się na żadnej ze stron.

- Stop!

Księga została otwarta na jednej ze stron. Bezmyślnie zaczęłam czytać. Przepisy. Przepisy kulinarne. Przepis na placek z owocami. Przepis na dziczyznę. Przepis na grzyby w sosie własnym. Wiedźma chyba pomyliła się z powołaniem… albo cierpiała na demencję starczą i zapomniała po co pisze tę księgę… Zaczęłam chichotać sama do siebie.

- Jak oszukać śmierć? Zrobić jej gulasz… z muchomorami…

Płomienie na kominku strzeliły wysoko i zasyczały złowróżbnie, a księga zatrzasnęła się mi przed nosem.

- Przepraszam… no  już się nie gniewaj… to był żart… już nie będę…

Spojrzałam w okno i zorientowałam się, że za chwilę wstanie świt. Spakowałam księgę do kufra wcześniej zamykając ją zaklęciem, żeby nikt niepowołany jej nie otworzył.

Wyszłam z chaty wlokąc ciężki kufer. Obejrzałam się za siebie i znów zawładnęło mną to dojmujące poczucie straty. Straty kogoś ważnego. Kogoś… sama nie wiedziałam jak to nazwać. Wiedziałam, że jestem tu ostatni raz. Nigdy więcej tu już nie wrócę. Patrzyłam na walącą się chatę i ocierając samotną łzę ruszyłam do dworu.

Czas odszukać Aleksandra. I Jasność. I Ubu. I POROZMAWIAĆ z nimi. Dosyć mam już tych tajemnic, czasów nadchodzących i przechodzących. Nie ma przeznaczenia! A skoro go nie ma, to JA zadecyduję co dalej, a nie jakieś wyssane z palca dyrdymały.

15 komentarzy:

  1. :D Co prawda pierwszy usuniety wiec zostawiam drugi, tylko slad obecnosci ale :D napstepnym razem napisze wiecej hehe
    Pozdrawiam Klepsi i milo mi zonwu Cię czytac :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, dzięki, dzięki! I jeszcze raz Cię przepraszam. Naprawdę to było niechcący. :)

      Usuń
    2. oj tam, oj tam :D nie prepraszaj. A pamietasz jak jeszcze na onecie pisalam :D jak bylo ... różnie!
      Wobraz sobie ze wzbogacilam sie o kota hahah i co? cos sie zmienilo,moze tote magiczne spojrzenie jego pomarańczowych oczu,moze to moja wewnetrzna zmiana :D:D Całusy dla mojej wiernej "pisarko towarzyszki"

      Usuń
    3. Kota? Kota funduja sobie stare panny, a nie mlode urocze kobietki :-)))

      Usuń
    4. Ty weź i mnie nie drażnij! I nie drażnij mojego Gonifacego. Kot, to nie zwierzę, to stan umysłu :)

      Usuń
    5. hahaha no a ja nie dość że nie stara panna to i urocza ?? tak?? jestem wiec wyjatkiem potwierdzającym regułę :D

      Usuń
    6. ach no i dziekuje serdecznie za uroczy komplement

      Usuń
    7. Ja mialem kotkę, Sarah sie zwala, ale latala i lajdaczyla sie aż w koncu gdzies przepadla. Jako to baba. :-)))

      Usuń
    8. Jakby się czuła kochana, to by się nie łajdaczyła i by nie uciekła.

      Usuń
    9. Po pierwsze nie uciekla,lecz zaginela, po drugie ta to przynajmniej na kase nie leciala, jak cory Ewy.

      Usuń
    10. Taaa, zaginęła. Dała w długą, bo miała dość. Może na kasę nie poleciała, tylko na odrobinę uczucia.

      Usuń
  2. Dzięki za kolejny odcinek.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. CZWORONOZNE moze i potrzebuja uczucia. Ale moja Sarah pewnie pies dorwal albo samochod :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest nowy odcinek, super! Haha, no to czekam na "ROZMOWE" w wykonaniu narwanej Katarzyny!
    Agata

    OdpowiedzUsuń
  5. Bierz sie babiszonie do roboty! Zakladasz bloga, wiec ludzie go czytaja i czekaja na dalszy ciag. Dlatego pisz wreszcie te odcinki nowe, a nie sie lenisz. Wszyscy sa zajeci, ale zawsze mozna znalezc czas, jak sie chce.

    OdpowiedzUsuń

Ludziska! Podpisywać się, bo nie lubię gadać z Anonimami!
Przepraszam za konieczność weryfikacji obrazkowej, ale bez tego dostaję dziennie 50 komentarzy spamowych.