- Nie odbieraj. Oddzwonię.
- Co to za jeden?
- To on uratował życie Piotrowi. Rozmawiałeś z nim.
- A… to ten. Miły człowiek.
- Taaa… miły…
Jestem ciekawa, czy też tak byś myślał, jakbyś wiedział, że spędziłam z
nim ostatnią noc…
Uśmiechnęła się z niemą satysfakcją.
- Podaj mi telefon… Dzięki… no zamykaj te drzwi! Zimno mi
leci! Halo…
- Dlaczego nie odbierasz?
- Siedzę w wannie…
- Więcej szczegółów poproszę…
- Bardzo zabawne…
- Dzwonię, żeby się zapytać czy szczęśliwie dotarłaś do
domu. I czy wszystko w porządku… no wiesz…
- Wszystko w porządku. A jak tam twoje sprawy?
- W normie. Czyli nijak. Chciałem… pomyślałem sobie…
wiesz, tak myślałem…
- Powiesz w końcu o co chodzi?
- Na początku stycznia lecę na Hawaje. Kongres. I tak
sobie pomyślałem czy nie poleciałabyś ze mną?
- Zwariowałeś?
- Masz rację, to głupi pomysł… przepraszam… zaczynam chyba
wariować.
- Dobranoc Danielu. Idę spać.
- A ja idę na obchód. Pozdrowię od ciebie Piotra.
Dobranoc.
Wyszła z łazienki i w drodze do łóżka prawie zasnęła.
- Po co dzwonił?
- Zapytać czy żyję.
- O każdego pacjenta tak się martwi?
- Pojęcia nie mam. Nie znam go. Zazdrosny jesteś?
Pamiętaj, że każdy sądzi po sobie…
- Nie jestem zazdrosny! No co ty?
Rozmowa w pracy nie należała do przyjemnych. Miała
wrażenie, że to przesłuchanie, a nie rozmowa z przełożonym. Oskarżono ją
niemalże o wszystko o co można byłoby oskarżyć w podobnych okolicznościach. Zapomniano
do raportu włączyć jedynie burzy piaskowej w Phoenix, lądowanie obcych w
Missouri i gradobicie w lubuskim. I to tylko na podstawie zeznań
przedstawicieli firmy produkującej samolot, którym leciała, bez odczytania
skrzynek. Na odchodnym usłyszała od swojego szefa, że żałuje, że ją awansował
pół roku temu. Nie dała tego po sobie poznać, ale miała ochotę rozpłakać się
jak dziecko. Chwilami nawet nie dopuszczano jej do głosu. Nadal była
zawieszona.
Wróciła do domu. Nikogo nie było. Łamiąc wszystkie zasady
jakie wpajała synowi i jakie do tej pory surowo przestrzegała włamała się do
biurka Adama. Wielkie mi zabezpieczenie,
klucz od szafy pasuje… Wyciągnęła
laptop. Niecierpliwie wertowała maile. Faktury…
zamówienia… negocjacje cenowe… ustalenia z odbiorcami… i liściki. Coraz
odważniejsze liściki. Z dat wynikało, że mały romansik rozpoczął się zaraz po
jej awansie. Od pół roku Adam ją oszukiwał. Teraz miała już całkowicie dość
wszystkiego.
Zostawiła otwarty komputer na biurku i wyszła. Sama nie
wiedziała dokąd. Mroźne powietrze owiewało jej twarz. Szła bez sensu ulicami
miasta i miała wrażenie, że życie toczy się obok niej, a ona jest tylko
obserwatorem. Jutro Sylwester…
Super rozpoczyna mi się ten rok…
ojej:(A ja myślałam,że oni jednak byli grzeczni;))
OdpowiedzUsuńBrrr... przeszły mnie cierki takie które, ach sama wiesz. Ten spacer, to życie obok, ten uścisk w żołądku... ponownie stwierdzam brrr
OdpowiedzUsuńNowy Rok - nowy krok u życiu ;) Może akurat dobry czas na rozpoczęcie wszystkiego od początku?
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cie czytac ... tylko dlaczego tak malo? To dla mnie lekcja cierpliwosci bo ja kocham dlugie .... grubasnie ksiazki a tu takie tam kilka akapitow... czlowiek sie zasmakowal a tu czekaj pare dni znowu ;-( Ale warto...
OdpowiedzUsuńAgnieszka
to znaczy, że mąż wraca a Magda już spakowana na Hawaje?
OdpowiedzUsuńUla