środa, 25 lipca 2012

Miły człowiek


- Nie odbieraj. Oddzwonię.
- Co to za jeden?
- To on uratował życie Piotrowi. Rozmawiałeś z nim.
- A… to ten. Miły człowiek.
- Taaa… miły…


Jestem ciekawa, czy też tak byś myślał, jakbyś wiedział, że spędziłam z nim ostatnią noc… Uśmiechnęła się z niemą satysfakcją.

- Podaj mi telefon… Dzięki… no zamykaj te drzwi! Zimno mi leci! Halo…
- Dlaczego nie odbierasz?
- Siedzę w wannie…
- Więcej szczegółów poproszę…
- Bardzo zabawne…
- Dzwonię, żeby się zapytać czy szczęśliwie dotarłaś do domu. I czy wszystko w porządku… no wiesz…
- Wszystko w porządku. A jak tam twoje sprawy?
- W normie. Czyli nijak. Chciałem… pomyślałem sobie… wiesz, tak myślałem…
- Powiesz w końcu o co chodzi?
- Na początku stycznia lecę na Hawaje. Kongres. I tak sobie pomyślałem czy nie poleciałabyś ze mną?
- Zwariowałeś?
- Masz rację, to głupi pomysł… przepraszam… zaczynam chyba wariować.
- Dobranoc Danielu. Idę spać.
- A ja idę na obchód. Pozdrowię od ciebie Piotra. Dobranoc.

Wyszła z łazienki i w drodze do łóżka prawie zasnęła.

- Po co dzwonił?
- Zapytać czy żyję.
- O każdego pacjenta tak się martwi?
- Pojęcia nie mam. Nie znam go. Zazdrosny jesteś? Pamiętaj, że każdy sądzi po sobie…
- Nie jestem zazdrosny! No co ty?

Rozmowa w pracy nie należała do przyjemnych. Miała wrażenie, że to przesłuchanie, a nie rozmowa z przełożonym. Oskarżono ją niemalże o wszystko o co można byłoby oskarżyć w podobnych okolicznościach. Zapomniano do raportu włączyć jedynie burzy piaskowej w Phoenix, lądowanie obcych w Missouri i gradobicie w lubuskim. I to tylko na podstawie zeznań przedstawicieli firmy produkującej samolot, którym leciała, bez odczytania skrzynek. Na odchodnym usłyszała od swojego szefa, że żałuje, że ją awansował pół roku temu. Nie dała tego po sobie poznać, ale miała ochotę rozpłakać się jak dziecko. Chwilami nawet nie dopuszczano jej do głosu. Nadal była zawieszona.

Wróciła do domu. Nikogo nie było. Łamiąc wszystkie zasady jakie wpajała synowi i jakie do tej pory surowo przestrzegała włamała się do biurka Adama. Wielkie mi zabezpieczenie, klucz od szafy pasuje… Wyciągnęła laptop. Niecierpliwie wertowała maile. Faktury… zamówienia… negocjacje cenowe… ustalenia z odbiorcami… i liściki. Coraz odważniejsze liściki. Z dat wynikało, że mały romansik rozpoczął się zaraz po jej awansie. Od pół roku Adam ją oszukiwał. Teraz miała już całkowicie dość wszystkiego.

Zostawiła otwarty komputer na biurku i wyszła. Sama nie wiedziała dokąd. Mroźne powietrze owiewało jej twarz. Szła bez sensu ulicami miasta i miała wrażenie, że życie toczy się obok niej, a ona jest tylko obserwatorem. Jutro Sylwester… Super rozpoczyna mi się ten rok…

5 komentarzy:

  1. ojej:(A ja myślałam,że oni jednak byli grzeczni;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Brrr... przeszły mnie cierki takie które, ach sama wiesz. Ten spacer, to życie obok, ten uścisk w żołądku... ponownie stwierdzam brrr

    OdpowiedzUsuń
  3. Nowy Rok - nowy krok u życiu ;) Może akurat dobry czas na rozpoczęcie wszystkiego od początku?

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Cie czytac ... tylko dlaczego tak malo? To dla mnie lekcja cierpliwosci bo ja kocham dlugie .... grubasnie ksiazki a tu takie tam kilka akapitow... czlowiek sie zasmakowal a tu czekaj pare dni znowu ;-( Ale warto...
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  5. to znaczy, że mąż wraca a Magda już spakowana na Hawaje?
    Ula

    OdpowiedzUsuń

Ludziska! Podpisywać się, bo nie lubię gadać z Anonimami!
Przepraszam za konieczność weryfikacji obrazkowej, ale bez tego dostaję dziennie 50 komentarzy spamowych.