niedziela, 22 lipca 2012

Powrót


Odłożyła telefon. Tak bardzo jej zależało, żeby jak najprędzej wracać do domu. Do wczoraj. Po otrzymaniu porcji niewygodnych zdjęć Adama już nie była taka skora do powrotu. Wręcz na rękę jej było, że miała czekać w Philadelphii na odczyt skrzynek.


- Zmienili zdanie. Dostałam pozwolenie na powrót do domu. Uznali, że nie ma to znaczenia gdzie będę czekać.
- Wiesz kiedy masz samolot?
- Za trzy godziny.
- Odwiozę cię na lotnisko.
- Nie musisz. Wstąpię do Piotra i pojadę.
- Nie muszę, ale chcę.

Na ogół spakowanie kilku ubrań i drobiazgów z łazienki zajmowało jej najwyżej dziesięć minut. Dziś zajęło jej to prawie pół godziny. Jedna część jej jestestwa już była na lotnisku przestępując z nogi na nogę, byleby prędzej wylecieć do domu, a druga najchętniej wsiadłaby do samolotu lecącego w przeciwnym kierunku.

- Nie ubierasz munduru?
- Dziś lecę jako pasażer.
- No tak… Dzwoniłaś do męża, że wracasz prędzej?
- Nie. Nie zadzwonię. Chcę mu zrobić niespodziankę.
- Chcesz go złapać na gorącym uczynku.
- Chyba tak. Na pewno tak. Żałosne… A co będzie z tobą?
- Kupię kwiaty… wrócę do domu… przeproszę, pomimo nie czuję się winny, tylko dla świętego spokoju… i będę żył dalej. Mamy dziecko.
- Długo tak pociągniesz?
- Nie wiem. Zobaczymy się jeszcze?
- Pewnie już nie. Pomimo, że ląduję w Philadelphii raz w tygodniu, czasem nawet dwa, pierwszy raz tak naprawdę tu byłam. Te kilka dni.
- To brzmi jak opowieść z kosmosu dla mnie. Przyleć kiedyś na dłużej. Mogę pokazać ci miasto, pójdziemy na obiad, oprowadzę cię po muzeach, możemy iść…
- Daniel…
- No…?
- Prawdopodobnie już tu nigdy nie przylecę. Odebrano mi skrzydła. Mogą mnie zdegradować. Może już nie będę latać. Poza tym… masz rodzinę, ja mam swoją… nie po drodze nam.
- Wiem… Ale musiałem spróbować…
- Dzięki, że uratowałeś życie Piotrowi i że mnie przygarnąłeś.
- To ty przygarnęłaś mnie…

Pożegnali się przed wejściem na lotnisko. Magda nie chciała ckliwych pożegnań i machania chusteczką. Nie cierpiała tego. Była coraz bardziej rozdrażniona samym faktem powrotu i swoimi kłopotami.

Kiedy dochodziła do pierwszych bramek, poczuła, że ktoś mocno i zdecydowanie chwyta ją za łokieć.

- Chcę cię jeszcze zobaczyć. Mimo wszystko.
- Daniel?

Zaskoczył ją. Podszedł bliżej, pocałował po ojcowsku w czoło i zniknął w tłumie pasażerów. Jakby rozpłynął się w powietrzu. Mam omamy. Zaczynam popadać w paranoję. Albo zakochałam się w facecie, który zdradza żonę na prawo i lewo. Chyba za mocno uderzyłam się głowę.

Wylądowali wieczorem. Bez żadnych komplikacji. Znalazła na parkingu swój samochód. Odgarnęła z niego śnieg i pojechała do domu. Światełka choinki odbijały się oknie. Z komina leciał dym. Rozpalił w kominku. Weszła w sam środek kolacji. Uroczystej kolacji. Kolacji, na której jej obecność nie była przewidywana. Wywołała ogólną konsternację.

Mateusz prawie przewrócił krzesło, kiedy zerwał się od stołu, żeby ją przywitać. Wczepił się w matkę jakby co najmniej zmartwychwstała. Adam nie krępując się gośćmi wyściskał ją i najchętniej by nie wypuścił z ramion. Tak bardzo za tym tęskniła… To niemożliwe, żeby mnie zdradzał. To musi być fotomontaż…

Kolacja była udana. Paradoksalnie stała się honorowym gościem we własnym domu. Wszyscy traktowali ją jakby była co najmniej bohaterem wojennym. Ostatni goście opuszczali ich dom grubo po północy.

- Opowiadaj co się stało… Z wiadomości niewiele można się dowiedzieć. Nie masz nic złamanego? Nic cię nie boli?
- Adam jestem zmęczona. Nic mi nie jest. Porozmawiamy jutro. Dziś chcę się wykąpać i iść spać.
- Oczywiście. Przepraszam kochanie. Po prostu się martwiłem. Idę nalać ci wody do wanny.

Nie była aż tak ekstremalnie zmęczona. Nie chciała po prostu o tym rozmawiać. Już zdążyła wygadać i wypłakać swój strach w ramię kogo innego. Ciekawe co teraz robi? Pogodził się z żoną? Na lotnisku to był on, czy tylko moja wyobraźnia? Jeden głupi całus w czoło poruszył ją bardziej niż noc spędzona pod jedną kołdrą.

Z Adamem chciała porozmawiać o czymś zupełnie innym, tylko nie wiedziała jak zacząć. Siedząc w wannie rozważała jak ma się zachować. Nie wiedziała, czy ma zrobić karczemną awanturę i rzucić mu w twarz zdjęcia z komórki, czy może otwarcie zapytać, czy jednak poczekać na rozwój akcji i uważnie obserwować.

Postanowiła, że poczeka. Jest cierpliwa. Weźmie pod lupę każdy jego ruch, każdy ruch tej wywłoki, każdy gest, każdy telefon. Sprawdzi maile i sms-y. Jego maile i sms-y. Miała centralnie to, że jest to nieuczciwe. On też nie jest uczciwy. Prawdopodobnie… Nie, to niemożliwe… Był taki szczęśliwy jak się ze mną witał… Już nic nie wiem…

- Magda, twoja komórka dzwoni… wyświetla się jakiś Johnson… Daniel Johnson… odebrać?

3 komentarze:

  1. Adam... jakos źle kojarze to imię. Daniel... cóż jeszcze gorzej haha jednak wybierajac z tych dwoch imion wybrałabym pierwszego.
    Widzę że historia sie rozkreca

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż napisać. Czekam na więcej... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli jest szansa, że jednak Daniel okaże się psychopatycznym nękaczem ;) Cóż lubię, jak wszystko się komplikuje i nie wygląda tak jak na początku wszystkim się wydaje :)

    OdpowiedzUsuń

Ludziska! Podpisywać się, bo nie lubię gadać z Anonimami!
Przepraszam za konieczność weryfikacji obrazkowej, ale bez tego dostaję dziennie 50 komentarzy spamowych.