niedziela, 15 lipca 2012

Szpital




Szpitalne korytarze zawsze źle jej się kojarzyły. Izba przyjęć zapchana jej pasażerami. Sam widok munduru uciszył rozmowy. Zanim Magdalena pojechała do szpitala wśród pasażerów rozeszła się plotka, że wszyscy piloci zginęli podczas lądowania. Pojawienie się pilota spowodowało konsternację nie tylko wśród poszkodowanych pasażerów, ale również wśród personelu szpitala, który plotki wziął za pewnik.



Odruchowo wyprostowała się i poprawiła czapkę.

- Witam. Nazywam się kapitan Magdalena Szczerzykowska, jestem dowódcą lotu 777. Mój pierwszy oficer został tu przywieziony i chciałabym się dowiedzieć jak się czuje.
- Proszę usiąść i poczekać…
- Nie będę siadać i czekać, a pani odpowie mi na pytanie. Jeżeli pani nie wie, proszę mnie skierować do osoby kompetentnej. Dziękuję.
- Tak jest. Jeden z pilotów jest teraz operowany.

Magdalena wzbudzała niezdrowe zainteresowanie. Żeby uniknąć chaosu zaprowadzono ją na inne piętro, żeby poczekała na zakończenie operacji Piotra. Dostała kubek wody i kazano jej kolejny raz czekać. Upłynęło 15 minut. 30. Kolejne 30. Kolejna godzina. Magdalena czuła ekstremalne zmęczenie pogłębione jeszcze bardziej tym, że adrenalina odpuściła. Bolało ją ramię i brzuch, a w głowie jechał jej pociąg towarowy.

Siedziała rozparta na kanapie w rodzaju poczekalni przy sali operacyjnej, gdy nagle ktoś otwarł drzwi, ruchem bardziej niż zdecydowanym. Spojrzała w tamtym kierunku i uświadomiła sobie, że nie może otworzyć lewego oka. Chyba spuchło.

- Witam. Nazywam się Daniel Johnson i jestem chirurgiem. Telefon pani dzwoni.
- Co?
- W kieszeni dzwoni pani telefon. Mam go odebrać?

Nawet nie zauważyła. To Adam. Pewnie dotarły do Polski informacje o awarii samolotu.

- Adam, nic mi nie jest, oddzwonię jak będę mogła. Nie denerwuj się. Wszystko jest w porządku.
- …
- Co z moim pierwszym oficerem? Co mam powiedzieć jego żonie?
- Operacja się udała. Nie wiem czy kiedykolwiek wróci do pracy, ale będzie żył.
- Będzie chodził?
- Tak. Nerwy nie zostały porażone. Miał problem z płucami. Żebra je poprzebijały. Poradziliśmy sobie z tym.
- Mogę go zobaczyć?
- Teraz to niemożliwe. Będzie spał jakieś 12 godzin. Była już pani badana?
- Co? Nie. Nie potrzebuję. Poproszę pielęgniarkę o coś przeciwbólowego i mi przejdzie. Dziękuję doktorze.
- To oko…
- Dziękuję doktorze.

Odchodził w kierunku drzwi. Złapał za klamkę.

- O nie, moja pani. Zdaję sobie sprawę, że jest pani przyzwyczajona do wydawania rozkazów, ale ja nie jestem pani podwładnym. I proszę nie zapominać, że ten szpital to mój samolot i ja tu dowodzę! I pójdzie pani ze mną do mojego gabinetu albo tam panią zawlokę.

Zatkało ją. Już nie pamiętała jak to jest, gdy ktoś sprzeciwia się jej rozkazom. Mało tego! Jak sam jej rozkazuje. Tak bardzo ją to zaskoczyło, że pokornie wstała i poszła za lekarzem.

Badania nie wykazały niczego zatrważającego. Była po prostu mocno potłuczona, nic więcej. Żadnych złamań, żadnych krwotoków, żadnego wstrząśnienia mózgu, żadnych większych uszkodzeń. Ale i tak bolało jak cholera.

Lekarz poszedł po wyniki badań i zastawił Magdalenę samą w swoim gabinecie. Kiedy wrócił zastał ją śpiącą na kanapie, przykrytą płaszczem. Odwiesił płaszcz na wieszak, przykrył ją kocem i zgasił światło. Wychodząc zamknął za sobą drzwi.

3 komentarze:

  1. Lubię takich stanowczych mężczyzn;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! I do tego moja imienniczka bohaterką! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no bo tajemnicą Poliszynela jest, że dwa ulubione moje imiona żeńskie to Antonina i, tu werble, Magdalena :) Niestety nie mam córek i raczej już nie będę ich mieć, więc te imiona będą nosić moje papierowe córki :)

      Usuń

Ludziska! Podpisywać się, bo nie lubię gadać z Anonimami!
Przepraszam za konieczność weryfikacji obrazkowej, ale bez tego dostaję dziennie 50 komentarzy spamowych.