Upchnęła włosy pod czapkę. Początkowo chciała kupić sobie
jakąś sukienkę. Lekką, zwiewną i kobiecą. Zrezygnowała. Wystarczyło kiedy
przypomniała sobie głupie teksty Ethana i Williama. Sukienka odpada. Skoro nie
sukienka, pozostaje jedynie mundur…
Umówiła się z Andrzejem przed wejściem do restauracji,
gdzie miał odbyć się bankiet. Czekał za nią przestępując z nogi na nogę.
Zupełnie jak kiedyś przed kinem. Tylko wtedy miała lat piętnaście, nie prawie
czterdzieści. Razem z nim, chyba dla towarzystwa czekali Ethan i Will z
dziewczyną.
Wysiadła z taksówki. Poprawiła włosy. Włożyła czapkę.
Wyprostowana jak struna szła w swoim galowym mundurze sprężystym krokiem w ich
kierunku. Nawet nie zwrócili na nią uwagi. Przewijało się tam tyle mundurów, że
nawet na nią nie spojrzeli. Dopiero jak stanęła twarzą w twarz z Andrzejem i
zasalutowała zobaczyła ich zaskoczone miny. Patrzyli na nią jak na UFO.
Odruchowo odsalutowali. Wojskowy dryl.
- My salutujemy całą dłonią… i nie strzelamy obcasami…
- Bo pojęcia nie macie co to znaczy salutowanie…
- Magda…
- Przepraszam. Wyrwało mi się…
- To co? Idziemy?
- Będę tańczył z mundurowym… tego jeszcze nie było…
- Jak masz z tym problem, to ja z nią będę tańczył!
- Zamknij się Ethan.
Wszyscy taksowali ją spojrzeniami. Starała się nie zwracać
na to uwagi. Pomału zaczęła się przyzwyczajać. Przyjęcie, jak uprzedzał ją
Andrzej było odrobinę sztywne. Wszyscy byli przeszczęśliwi i gratulowali sobie
władzy nad światem. Na umówiony znak zebrali się i wyszli po angielsku.
Impreza w pubie była dużo luźniejsza i przyjemniejsza.
Zaskakujące było dla niej to, że bawili się wszyscy razem, niezależnie od
rangi. Na imprezie to nie miało najmniejszego znaczenia.
Andrzej wypił za dużo. Dużo za dużo. I jak każdy Polak na
obczyźnie zaczął wspominanki jakim cudownym krajem jest Polska i jak mu źle na
obczyźnie. Zaczęło to drażnić Magdalenę. Skoro tak mu źle, to dlaczego nie
wraca? Nie powiedziała tego na głos. Wiedziała, że jest tak pijany, że jutro
nie będzie tego pamiętał.
- Maggie, odwiozę go do hotelu i wrócę, dobrze? Poczekasz?
- Jadę z tobą.
Andrzej oponował, wręcz stawiał opór i jak każdy pijany
zaprzeczał, że jest pijany. Ethan zdecydowanym ruchem doprowadził go do pionu i
równie zdecydowanie wyprowadził z pubu do taksówki. Magdalena pożegnała się z
resztą imprezowiczów i wyszła za nimi zabierając zapomnianą czapkę Andrzeja.
- Często mu się to zdarza…? No wiesz…
- Nie powinienem tego mówić, ale ostatnio coraz częściej.
- Ma kogoś? Mnie powiedział, że nie ma, ale może to była
wersja oficjalna…
- Z tego co wiem to nie ma. I chyba w tym problem. Nie ma
odskoczni. Jest 24 godziny na dobę na służbie. 7 dni w tygodniu. To trochę go
zaczyna przerastać.
Spacerując po mokrym piasku plaży po raz pierwszy poczuła
spokój. Po raz pierwszy od bardzo dawna. Nie wiedziała czy to Ethan roztaczał
taką aurę, czy to wielki księżyc wiszący nad ich głowami, czy wreszcie może ona
sama zapanowała nad emocjami. Nie miało dla niej to najmniejszego znaczenia.
Ważne było, że wreszcie nie czuła tego niepokoju, tego rozdzierającego żalu do
całego świata.
Ethan potrafił słuchać. Potrafił również, a to rzadkość,
czytać pomiędzy wierszami i bezbłędnie odgadywać jej intencje.
Usiedli na piasku w świetle dobywającym się z tarasu
hotelu. Na tarasie trwała w najlepsze jakaś impreza. Poznała charakterystyczny,
chrapliwy głos. Uśmiechnęła się sama do siebie. Nie traci czasu…
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. :-)
OdpowiedzUsuńJa też! :)
UsuńDzieje się ;) Uwielbiam to :)
OdpowiedzUsuńsylwana
Szybko się czyta te Twoje opowiadania, mimo, że wydaje się, iż post jest długi. Gdybym ja tak się rozpisał, to by mnie zlinczowali, a Tobie to uchodzi na sucho :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhanibal
No Klepsydra nie śpij...
OdpowiedzUsuń....NIEEEEESPAAAĆĆ...PIIISSSAAAAĆĆĆĆ...
Klepsydro bładam nie znęcaj się nade mną i pisz dalej bo nie mogę się doczekać dalszej częśći opowiadania
OdpowiedzUsuńAkcja wkracza do akcji.
OdpowiedzUsuńA gdzie zakończenie Morawińskiej? Przeoczyłem czy co?
Pozdrawiam!
Nie dziewczyna
ja juz zapominam o czym aktualnie mam czytać... prosze o dalsze części...
OdpowiedzUsuńUla