sobota, 4 sierpnia 2012

Wyspa


Kładła się spać w dziwnym nastroju. Z jednej strony czuła otępienie z powodu swoich kłopotów z Adamem, a z drugiej strony była szczęśliwa, że odzyskała skrzydła. No i Daniel. Pochlebiało jej zainteresowanie Daniela. Jest od niej kilka lat młodszy, jego żona jest piękną kobietą, a wyraźnie ją adoruje. Właśnie ją. Nie którąś ze stewardess. Pewnie już je wszystkie przeleciał... Kij z tym. Mam to centralnie. Ten tydzień będę się dobrze bawić. Lepiej niż Adam przez ostatnie pół roku.


Stała przy kontuarze obok informacji w mundurze i udawała, że jest bardzo zajęta wypełnianiem czegoś w kalendarzu. Tak naprawdę niczego nie musiała wypełniać. Czuła się jak idiotka czekając za Danielem. Modliła się w duchu, żeby nikt ze znajomych jej nie zauważył. A nade wszystko nie chciała, żeby Daniel pomyślał, że specjalnie po niego tu przyszła. Ale ja jestem głupia bździągwa! Opanuj się kobieto, bo jak tak dalej pójdzie, to na jego widok zsiusiasz się w majtki. I olana rzucisz się mu na szyję… Żenada. Co ja tu robię?

- Cześć, czekasz za mną?
- Oczywiście, że tak. Cześć.
- Taaa… właśnie widzę.

Hotel, w którym odbywała się konferencja Daniela i w którym był zakwaterowany, to był pałac w stosunku do hotelu Magdaleny.

- Kiedy tak patrzę na twój pokój, to mam wrażenie, że zakwaterowali mnie w szopie…
- Łóżko jest duże. Zmieścimy się oboje. Możemy jechać po twoje rzeczy.
- W zasadzie to nie po co jechać. Zabrałam z Polski same zimowe ubrania, dlatego jestem w mundurze.
- To idziemy na zakupy.
- Ja idę na zakupy. Ty idziesz spać. Wieczorem masz być zdatny do użycia. To znaczy… chciałam powiedzieć… Ale pierdalłam… Zabieram cię na imprezę. Babską imprezę, czyli taką jakie lubisz.
- Cały lot spałem. Wiesz… nie wszyscy latają samolotami trzymając w rękach stery… Niektórzy śpią.
- No popatrz… To tak można? Nie wiedziałam…
- Wczoraj zamówiłem wycieczkę. Fajną wycieczkę. Spodoba ci się.
- Jaką wycieczkę? Dokąd?
- Dookoła wyspy, a w zasadzie wysp. Samolotem.
- Samolotem…
- Boeing to co prawda nie jest, ale wystarczy.
- A na kiedy?
- Dziś. Idziemy kupić dla ciebie jakieś normalne ubrania i lecimy.
- Tak w zasadzie… czemu nie?

Magdalena była podekscytowana jak dziecko. Jakby nigdy samolotem nie leciała. Ubrana już w cywilne ciuchy wierciła się na plastikowym krzesełku siedząc w poczekalni małego, prywatnego lotniska. W końcu przyszedł pilot ich odrzutowca i mogli lecieć. Odrzutowiec okazał się małą, zardzewiałą Cesną 172. Przypominała jej szczenięce lata, kiedy stawiała pierwsze kroki w lataniu i zdobywała pierwsze szlify.

Były w niej cztery miejsca, z czego dwa zajmowali pilot z żoną. Żona robiła za pilota wycieczki. Było ciasno, kameralnie i cudownie. Wyspy były przepiękne. Kiedy oddalili się od Oahu krajobraz wydawał się niczym nietknięty ludzką ręką. Mieli zrobić kilka kółek, obejrzeć wodospady i wrócić wraz zachodem słońca na Oahu. Taki był plan.

Kiedy przelatywali nad jednym z najpiękniejszych wodospadów i pilot chciał przelecieć jak najbliżej tęczy, silnik zaczął się krztusić. Magdalena się nie wystraszyła, bo wiedziała, że czasem tak się dzieje, kiedy powietrze jest zbyt wilgotne. Daniel za to zrobił się sinawy. Rozbawiło ją to. I rozczuliło.

- Daniel. Nic się nie dzieje. Te samolociki tak mają. Lubią sobie pokaszleć… – spojrzała przez przednią szybę – albo i nie… będziemy musieli lądować. Teraz.

Z silnika wydobywały się kłęby czarnego dymu. Jeszcze pracował, ale co chwilę ustawał. Pilot widząc co się dzieje skierował samolot nad szeroką plażę. Wszędzie było pełno dymu. Śmierdział i gryzł w oczy. Pilot zaczął kaszleć, by po chwili stracić przytomność. Jego żona wpadła w histerię.

- Potrafisz pilotować?!
- NIE! NIE POTRAFIĘ!
- Daniel, pomóż mi.

Chwilę później siedziała za sterami awionetki. Magdalena myśl! Przecież to pamiętasz. To zupełnie jak Boeing, tylko trochę mniejszy. Boże, Ty naprawdę potrzebujesz pilota, że tak bardzo chcesz mnie widzieć u siebie. To nie może być prawda. To mi się śni. To jakiś koszmar… Silnik zgasł całkiem. Zanim to się stało zdążyła ustawić samolot wzdłuż plaży. Udało jej się wylądować.

- Co z nim?
- Ma atak serca. Musimy jak najprędzej zawieźć go do szpitala.

Wśród lamentów i płaczu żony pilota Magdalena nie mogła się skupić. Radio wysiadło, nie mogła się skontaktować z Oahu. Jedyna nadzieja, że ktoś odbierze sygnał transpondera, który na szczęście działał. Znalazła krótkofalówkę.

- Tu lot wycieczkowy z Oahu, potrzebujemy pomocy.

Nikt nie odpowiadał. Próbowała na różnych częstotliwościach, mimo to nikt nie odebrał jej wołania o pomoc. Oddała krótkofalówkę Danielowi, a sama poszła do silnika samolotu.

- Popalone przewody. Nie złączę ich na krótko. Nie mam nawet czym. Jedna z części się stopiła i zatkała zawory. Muszę to oczyścić. To może potrwać. Nawet jak to oczyszczę, to nie wiem czy bez tej części uruchomię silnik.
- Skrzynka z narzędziami jest z tyłu.
- Mam nadzieję, że to popularny szlak wycieczkowy i ktoś nas znajdzie.

Daniel wciąż próbował wezwać pomoc przez krótkofalówkę. Żona pilota zbierała drewno na ognisko. Pilot leżał bardzo blady na piasku i ciężko oddychał. Daniel czuł się bezsilny. Nie miał ani leków, ani żadnego sprzętu, żeby mu pomóc.

Słońce uparcie zmierzało ku zachodowi. Jak zajdzie, nic nie będę widzieć. Baterie latarki wystarczą na pół godziny. Streszczaj się Magda do cholery! Kiedy już miała się poddać usłyszała poprzez szum morza i odgłos wodospadu daleki, równomierny hałas. Zamarła. Zza wzgórza wyłonił się wojskowy helikopter. Wyrwała z ręki Daniela krótkofalówkę i nastawiła na częstotliwość wojskową. Znała ją, bo lotnictwu cywilnemu nie wolno było z niej korzystać.

- Tu lot wycieczkowy z Oahu, potrzebujemy pomocy.
- Słyszę cię. Nie mogę tu wylądować, nie zmieszczę się. Trzysta jardów na północ jest polana, zaraz do was przyjdę.

6 komentarzy:

  1. To lubię [przy porannej kawie, dreszczyk adrenaliny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. i dodatek adrenaliny mialo byc :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szybko się pocieszacie :(

    OdpowiedzUsuń
  4. OOOo...coś czuję,że pojawi się nowy przystojniak na horyzoncie;)

    OdpowiedzUsuń
  5. e tam nowy przystojniak ja z chęcią poznałabym obecnego bliżej...
    ale może pilot śmigłowca wojskowego okaże się pierwszą miłością - kolegą z liceum który dawno temu wyemigrował ....
    co będzie to będzie Klepsydra ma już pewnie jakiś zamysł na ten tema czekam z niecierpliwością na c.d.

    OdpowiedzUsuń

Ludziska! Podpisywać się, bo nie lubię gadać z Anonimami!
Przepraszam za konieczność weryfikacji obrazkowej, ale bez tego dostaję dziennie 50 komentarzy spamowych.