niedziela, 5 sierpnia 2012

Myśliwiec


- Nie dam rady zabrać was wszystkich za jednym razem. Ktoś będzie musiał zostać i to do rana.
- Ja zostanę.
- Daniel, ty lecisz z pacjentem do szpitala. Jesteś mu potrzebny. Ja zostaję. Przekaż dziewczynom, że nic mi nie jest, bo będą się denerwowały. I przeproś je, że mnie nie będzie na imprezie. Tu masz telefon do Lucyny.
- Postaram się wrócić po ciebie jeszcze dziś, ale nie wiem czy zdążę.
- Jak masz na imię?
- Ethan.
- Ethan, wróć po mnie jutro. Przywieź mi rano części. Naprawię awionetkę i dolecę do Oahu. Plaża jest wystarczająco długa i szeroka, dam radę wystartować.
- Naprawisz awionetkę… taaa… dobrze, dobrze…


Co za palant! Wojskowy, zakuty łeb! Seksista! Nie powiedziała tego na głos. Potrzebowała jego pomocy. Napisała mu na skrawku papieru czego konkretnie potrzebuje. Ehtan przejrzał wszystkie kieszenie. Znalazł kilka batoników i suchary.

- To nie jest królewska uczta, ale nic innego nie mam. Wodę masz?
- Mam zapas w samolocie.

Dziwnie zaczął jej się przyglądać.

- Czy my się nie znamy…?
- Nie sądzę.

Takiego palanta bym zapamiętała. Pewnie widział mnie w TV, tylko skojarzyć jełop nie może.

- Lećcie już. I…
- No…?
- Nie zapomnij o mnie.
- Jutro rano jestem ze śniadaniem.
- Jajecznica na boczku.
- Co?
- Chcę jajecznicę na boczku. Do zobaczenia Daniel. I powodzenia.
- Jutro rano będę czekał na lotnisku. Uważaj na siebie.
- Pa.

Została sama. Zupełnie sama. AAAAAAAAAAAAAA!!! JESTEM SAMA!!! NA BEZLUDNEJ WYSPIE!!! ALE CZAD!!! O ja pierdzielę… Jestem w czarnej doopie… Ale cała wyspa moja! Moja i komarów. Komarów wielkości psów. Idę się wykąpać.

Chodziła po plaży. Patrzyła jak słońce tonęło w oceanie. Czuła wolność. Wolność w najczystszej postaci. Niczym nie skażoną. Bez cywilizacji. Bez ludzi. Bez obowiązków. Bez zdrad. Bez facetów. Tak w zasadzie faceci jej nie przeszkadzają. Chodziło jej o Adama. Głodna jestem…

Włosy Magdaleny wykąpane w słonej wodzie i wysuszone wiatrem zaczęły żyć własnym życiem. Nawet związanie ich gumką nic nie dawało. Każdy kłak w inną stronę. Ognisko płonęło równym płomieniem strzelając iskrami co jakiś czas. Zawinęła się w koc, który zostawił jej Ethan i wepchnęła do ust ostatni kawałek batonika. Ciekawe co teraz robi Adam. I jak się czuje Mateusz? Może próbuje się do mnie dodzwonić i nie może. Żeby się tylko nie denerwował. Przez tyle lat kładłam mu do głowy, że brak wiadomości, to dobre wiadomości, mam nadzieję, że to zapamiętał.

Dlaczego tak wieje? Okno jest otwarte na oścież, czy co? I co to za hałas? Otwarła oczy. Jestem na wyspie… Ważka przyleciała… Która może być godzina? Zanim zdążyła wstać i otrzeźwieć ze snu, Ethan kroczył już po plaży. Za nim, obładowany jakimiś skrzynkami szedł mały, korpulentny jegomość.

- Witam. Śniadanie przywiozłem.
- A to kto?
- Kawaleria nadjechała. Mechanika przywiozłem. Ty jedz śniadanie, a my naprawimy to cudo techniki.
- Okey… ale wiecie, że wam za to nie zapłacę…?
- Wiemy, wiemy. Jedz.
- Naprawdę przywiozłeś mi jajecznicę…
- No przecież prosiłaś…
- Dzięki.

Dwie godziny później usłyszała warkot silnika awionetki. Mały, korpulentny jegomość spakował swoje rzeczy do skrzynek, uśmiechnął się, ukłonił i nic nie mówiąc poszedł do helikoptera.

- Dziękuję!

Tylko pomachał ręką nawet nie zwalniając kroku.

- Dlaczego on się nie odzywa? Tak jak ty nie uznaje kobiet pilotów?
- Jak to? Ja nie uznaję kobiet pilotów? Kto ci takich bzdur naopowiadał?
- Nieważne.
- Jest niemową. Ale świetnym mechanikiem. Najlepszym jakiego mamy, dlatego go tu ściągnąłem. Dobrze. Nie możemy wypróbować czy wszystko działa, bo nie dasz rady wylądować tu jeszcze raz. Paliwa masz na styk. Krótkofalówkę ustawiłem ci na naszą częstotliwość. Gdyby coś się działo, to mniej-więcej w połowie drogi jest lotniskowiec. Uprzedziłem ich o sytuacji, wiedzą, że będziesz tamtędy przelatywać, więc gdyby coś się działo, to pozwolą ci wylądować. Będę leciał za tobą.
- Lotniskowce są przystosowane do myśliwców.
- No i…?
- Mają krótki pas. Nie wyhamuję.
- Złapią cię w siatkę. Nie jest to może przyjemne, ale do oceanu nie dadzą ci wpaść.
- Lepiej, żebym jednak doleciała do Oahu…
- Dolecisz. Powodzenia. A… jeszcze jedno… jak ty właściwie masz na imię?
- Magdalena.
- Magdalena… słyszałem niedawno to imię, ale… nie, to niemożliwe… Powodzenia.

Wreszcie matoł skojarzył. Ale i tak nie uwierzył. Chociaż nie jest taki może taki matoł. Awionetkę mi naprawił…

Pomimo, że odkopała koła miała problem z ruszeniem z miejsca. W końcu jej się udało. Przed samym końcem plaży udało jej się wznieść. Wszystko działało jak należy. Jedynie wskaźnik paliwa za szybko się obniżał.

- Ethan, spójrz, czy nie gubię paliwa. Za szybko mi ucieka.
- Gubisz.
- Jasny szlag! Cholera by to wzięła! Tylko tego mi do pełni szczęścia brakowało. Jak nie urok, to przemarsz wojsk!
- Spokojnie. Nie denerwuj się. Jakby było bardzo źle, zejdź jak najniżej i wyskakuj. Wyłowię cię.
- Dobrze. To gdzie jest ten lotniskowiec?

6 komentarzy:

  1. mam nadzieję,że wolny?:) i nie chodzi o kojarzenia:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Magdalena wyladuje na lotniskowcu, ale zbyt silne sprezyny hamujace odrzuca ja i miotajac się zdemoluje caly poklad. Za kare odwiaza ja z powrotem na wyspe i zabronia wszystkim się do niej zblizac. Male trzesienie ziemi odkryje jej grote kapitana Kidda ze skarbem i zapasem rumu. Nic wiec dziwnego, ze gdy pozna przystojnego delfina, nie zauwazy roznicy. Ponieważ jednak nie można zyc sama miloscia z rumem, delfin zaniesie ja na grzbiecie do portu, co wywola swiatowa sensacje. Za pirackie zloto kupi sobie Boeninga i wybuduje wlasne lotnisko z ogromnym basenem dla ukochanego. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wow
      prawie się posikałam ze śmiechu :)

      Usuń
    2. Ty weź i nie rób sobie jaj, bo Twoją propozycję potraktuję poważnie i się zdziwisz! Pozostali zresztą też...

      Usuń
  3. No mam nadzieje , ze Klepsydra nie wezmie sobie do serca Twoich sugestii Szwejku..beznadziejnie to wymysliles. Pozwol Klepsi pisac , bo ona jest do tego stworzona..
    Anna

    OdpowiedzUsuń
  4. Klepsi juz korzystala wczesniej z moich sugestii, droga Aniu, a nadziei nigdy tracic nie nalezy... contra spem spero....

    OdpowiedzUsuń

Ludziska! Podpisywać się, bo nie lubię gadać z Anonimami!
Przepraszam za konieczność weryfikacji obrazkowej, ale bez tego dostaję dziennie 50 komentarzy spamowych.